Żyją w swojej małej ojczyźnie – na Kaszubach. Wychowali piękną familię – 22 wnuków, 25 prawnucząt. Wszyscy, cała rodzina (razem z mężami i żonami) liczy 84 osoby.
Alojzy urodził się 8 lipca 1911 r. z Żukowie, gdzie spędził dzieciństwo i zdobywał zawód. Pamięta Wolne Miasto Gdańsk. Poznał Barbarę Dempc o 10 lat młodszą (urodzoną w Pucku - ojciec Jan Dempc, matka - Rozalia z d. Okoń) i wzięli ślub. Związali swoje życie małżeńskie w trudnym okresie wojennym. Pracował w Gdyni (w stoczni, porcie), był w niewoli niemieckiej. Szczęśliwie wrócił i mógł wyżywić rodzinkę.
Po wojnie osiedlili się z 3 dzieci na Ziemi Sztumskiej. Tam spędzili dobre 20 lat. W 1968 r. wrócili na Kaszuby – najpierw do Rumi, a potem do Wejherowa.
To były piękne lata
Po wojnie skusili się na wyjazd za chlebem na ziemię sztumska – odzyskaną, znaną z walki o polskość. Tam spróbowali swojego rodzinnego szczęścia.
Na ziemi odzyskanej czekano na fachowców. Najpierw w Czerninie, niedaleko Sztumu mistrz Alojzy zajął się kowalstwem. W gospodarstwie rolnym naprawiał maszyny i sprzęt rolniczy, robił osprzęt dla koni, podkuwał. Potem wynajął w Starym Targu wolną kuźnię i otworzył swój warsztat.
Mieszkali w okazałym budynku, w którym przed wojną była słynna – pierwsza na tych ziemiach - szkoła polska. Tam nauczał Franciszek Jujka, bestialsko zamordowany w wojnie, tam przed wojną urodził się znany współcześnie rysownik Zbigniew Jujka.
Śliczna rzeczka Jurand wijąca się przez Stary Targ płynąca do Malborka, do Nogatu. Przebiegała obok ich domu przy ul. Sierakowskich (tych z pobliskiego Waplewa). Dla dzieci ta rzeczka to wielka frajda – czysta wówczas woda – do kąpieli, łowienia raków i ryb. A zimą – świetne lodowisko do jeżdżenia na łyżwach, ”karetkach” oraz do gry w hokeja. Urządzali zawody, wyścigi i wyprawy na skutym Jurandzie.
- Co to był za piękne lata – wspomina Alojzy. – Ukochane konie, sympatyczni, życzliwi ludzie. Praca od świty do nocy – konie, maszyny, pługi, brony, siewniki i żniwiarki. Indywidualne rolnictwo, obok PGR rozwijało skrzydła. Ziemie żyzne, ludzie robotni. Praca często „na kreskę”, albo za worek pszenicy, wiaderko miodu, skrzynkę jabłek.
Powiślański, pagórkowaty pejzaż. Podobny do rodzinnych Kaszub – do żukowskich pagórków, wejherowskich kalwaryjskich wzniesień. Wracają często do tych pól makami, chabrami i rzepakiem malowanych, do pachnących groszkiem połaci. Mile wspominają ludzi, z którymi latami mieszkali – autochtonów i przybyłych zza Bugu. Powojenna Polska w pigule - życie w poszanowaniu, tolerancji, bez uprzedzeń.
"Majster" z patentami
Alojzy na kolejne lata związał się z Gdańskim Przedsiębiorstwem Robót Drogowych. Wspomina wspaniałą atmosferę, był życzliwy dla ludzi, i z wzajemnością. Potrafili docenić fachowość, rzetelność i pomysłowość „majstra”. Był urodzonym racjonalizatorem, lubił nowinki techniczne, innowacje. Miał kilka patentów i wdrożonych pomysłów racjonalizatorskich, był nagradzany. Wyszkolił tam kolejne pokolenie fachowców, nauczał zawodu metalowca.
Pamiętali o swoim mistrzu przez wiele lat po przejściu na emeryturę. Zapraszali na świąteczne imprezy. Kartki z życzeniami od zakładowej „Solidarności” dostawał przez wiele lat. Teraz firma już prywatna i – myśli sobie stulatek - nawet nie przypuszczają, że ich majster dożył stu lat!
Oboje z Żoną ubolewają, że w polityce tyle zamieszania, korupcji, kręcenia i wojenek – o byle co. Co zostało z tej „Solidarności”, z walki o niepodległość, którą pamiętają ze swojego dzieciństwa? Było poświęcenie, wielki zryw i nadzieja. Alojzy przeżył dwie wojny, pamięta czasy Piłsudskiego (służył w Legionach Piłsudskiego). Wspomina Hallera z pierścieniem rzuconym do morza. Potem na własnej skórze poznali trudy walki z komunistami, którzy „domiarami” chcieli z niszczyć jego prywatny warsztat. Był rzemieślnikiem, „obcą” klasą, bo prywaciarzem. A gdy komunę zwalczono i przyszły rządy prawicy – co uczyniła „zwycięska klasa”? Po entuzjazmie zostały pamiątkowe zdjęcia spod stoczni, niesmak i żal – że energię zmarnowano, bo bieda w Polsce jak była tak jest.
„My trzymam y z Bogiem”
Pani Barbara spędziła młodość w otoczonym lasami Wejherowie. Mieszkała w „więzieniu”. Ojciec był bowiem urzędnikiem – naczelnikiem więzienia - na posadzie państwowej. Pamięta lata międzywojenne, gdy powiat morski (Wejherowo, Puck) tętnił życiem. Lud Boży przybywał tu na odpusty. W Wieli Piątek przepiękna Kalwaria Wejherowska pełna była pątników rozmodlonych na Drodze Męki Pańskiej. Cieszą się, że teraz Wejherowo także jest perełką kaszubska – ma dobrego gospodarza i pracowitych, przyjaznych ludzi.
Kaszubi od zawsze byli wierni i pobożni – mówią wprost: „my trzymamy z Bogiem”. Pamiętał o nich papież, ukoronował ich wejherowską Matkę Bożą. A w Jerozolimie, na dziedzińcu kościoła Pater Noster, zawieszono po kaszubsku „Ojcze Nasz”. Marzyli, aby być w Ziemi Świętej, aby pojechać do Watykanu, do Lourdes, Fatimy… Ale zdrowie nie pozwala. Dusze zaspokajają więc miłe wspomnienia z licznych życiowych pielgrzymek na Jasną Górę, do Lichenia, ze spotkania z papieżem. Cieszą pamiątki przywożone przez dzieci i wnuki – woda z Jordanu, okruchy skał z Golgoty i papieskie błogosławieństwa dla nich i dla całej Rodziny od żyjącego wówczas ukochanego Jana Pawła II.
Rodzina na medal
Teraz, w jesieni życia pozostają nie tylko wspomnienia, ale to co trwać będzie przez kolejne wieki – RODZINA. Mają 22 wnuków, 25 prawnucząt (a 26 pociecha u wnuczki już w drodze) oraz bardzo duże grono krewnych, przyjaciół, znajomych. Cała najbliższa rodzina liczy ponad osiemdziesiąt osób. Często spotykają się na rodzinnych uroczystościach. Są razem, przy zdrowiu. Wzajemnie się wspomagają i cieszą się życiem.
Życzenia
Na 100 lat Jubilat nie życzył sobie rozgłosu. Anonsowała się delegacja od premiera Donalda Tuska – z państwowymi życzeniami, ale – jak im powiedziano w Urzędzie Wojewody – w dniu urodzin „nie mieli wolnego auta, aby dojechać”, więc list gratulacyjny i prezent odbierał umyślny z rodziny… Solenizant nie ma o to żalu, jest wyrozumiały – ważne są intencje. Mówi, że nie władza, a ludzie się liczą. Przeżył sto lat i nic co ziemskie nie jest już go jest w stanie zadziwić, ugodzić czy ugiąć. Życzenia „200 lat” złożył marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Z życzeniami chcą przyjść niektórzy posłowie...
Zapowiadał się prezydent Wejherowa - z życzeniami od siebie i mieszkańców. W poniedziałek Stulatka odwiedziła delegacja władz miasta Wejherowa: wiceprezydent miasta Bogdan Tokłowicz i kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Alina Kieda-Szefka - z pieknym bukietem kwiatów, prezentami. Ta wizyta bardzo ucieszyła solenizanta i jego Żonę Barbarę.
Solenizant Alojzy, 8 lipca, jak każdego dnia, wstał, sam się ogoli, pani Regina („osobista asystentka”) podał mu najlepszą koszulę...
Do skromnego mieszkania na Osiedlu Tysiąclecia w dniu urodzin pierwsza z życzeniami była pani z ZUS - z pięknym bukietem kwiatów i listem gratulacyjnym/Potem przyszła delegacja sióstr opieki. Zapukali do drzwi sąsiedzi z klatki i bloku - zrobili "najazd" w kilkanaście osób - z pięknym bukietem róż. Zaśpiewali 200 lat!!! To była prawdziwa niespodzianka dla solenizanta.
Ufać, ufać...
Przed 12 przyszedł zapowiadany z Panem Bogiem ksiądz w parafii, odprawił w gronie dzieci rodzinną uroczystą mszę świętą. „To jest najważniejsze – ufać i jeszcze raz ufać – do końca, na wieki…”
Potem Żona i najbliżsi zaśpiewali 200 lat! Solenizant popatrzył na swoich, wypił lampkę szampana, samodzielnie „opędzlował” z apetytem ze stołu smakołyki. Jak zwykle, uśmiechnął się i w duchu pomyślał, że dziękuje Bogu, iż dane mu było te sto lat przeżyć – w zdrowiu, z rodziną i dla rodziny. Do św. Piotra powiada „czas ucieka, wieczność czeka”. A życie ziemskie jest życiem – teraz i tutaj, ale jest Coś Więcej – Ponad – Boży wszechświat, dlatego warto żyć...
Kolejka wnucząt i prawnucząt nie skończyła się z życzeniami jednego dnia. Wiekowy Alojzy – Tatuś Dziadek, Pradziadek będzie dla nich kochany - na zawsze.
Reklama
Pomorski stulatek ze szczęśliwą familią
POMORZE. 8 lipca 100 lat skończył Alojzy Wikowski z Wejherowa. W małżeństwie, z 90-letnią Barbarą są ponad 71 lat. Razem mają 190 lat! Mówią, że mimo podeszłego wieku czują się – jak Pan Bóg pozwolił – na siłach. Są szczęśliwi, bo mają kochającą rodzinę (najbliżsi to ponad 80 osób). Gratulacje złożył premier Donald Tusk i marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. W poniedziałek stulatka odwiedziła delegacja władz miasta Wejherowa z wiceprezydentem miasta Bogdanem Tokłowiczem.
- 08.07.2011 19:52 (aktualizacja 13.08.2023 08:57)

Reklama
















Napisz komentarz
Komentarze