Celem akcji było zwrócenie uwagi władz rządowych (poprzez posłów) na „społeczne i przyrodnicze aspekty lokalizacji farm wiatrowych na Żuławach Wiślanych”. Według organizatorów protestu, farmy wiatrowe na Żuławach planowane są na obszarze objętym „Programem rozwoju dróg wodnych Delty Wisły i Zalewu Wiślanego – Pętla Żuławska i międzynarodowa Droga Wodna E 70”. Obawy stowarzyszeń i mieszkańców dotyczą posadowienia zbyt dużej planowanej ilości „wiatraków” w zbyt dużym zagęszczeniu, na dodatek w naruszeniu odległości od obszarów szczególnych i chronionych w tym Obszaru Chronionego Krajobrazu oraz korytarze ekologiczne rzeki Nogat i Wisły (wchodzące w obszary szczególnych terenów Natura 2000).
- Wystąpiliśmy do władz gminy o przedstawienie analizy ekonomicznej takich inwestycji, ale niestety gmina nie potrafiła tego zrobić! – stwierdziła dr Danut Oleksiak z SAS. – Ponadto kuriozalne zapisy w przedstawionym przez inwestora raporcie środowiskowym mówią na przykład o tym, iż Żuławy to teren stepowy: bowiem nie ma tu drzew, ani nawet za dużo mieszkańców! Wstyd, że radni, którzy podejmują decyzje o takich inwestycjach u nas, nie czytają takich dokumentów, dużo by się z nich dowiedzieli o tym, co nie istnieje! Nie jesteśmy oszołomami, tak jak się o nas mówi, my jedynie walczymy o to, by szanowano naszą godność i nasze prawa, w tym do sprzeciwu szczególnie, gdy łamane jest właśnie prawo! A tak jest w tym przypadku. Chcemy także mieć możliwość wyrażania naszej woli. A wola jest taka, że my nie chcemy siłowni wiatrowych na Żuławach. Powodów jest wiele, oprócz ewidentnego łamania prawa, dochodzi także to, iż usytuowanie takiej ilości konstrukcji w planowanych obecnie miejscach, niewątpliwie wpłynie na zahamowanie rozwoju tych terenów, zahamowanie turystyki, krajobraz zostanie oszpecony na wiele lat, i zachwiany będzie ekosystem przyrodniczy. Mieszkańcy zostaną bezpośrednio narażeni na obniżenie komfortu życia, a także stracą na cenach działek, domów i gospodarstw.
- Pragniemy zwrócić uwagę polityków i włodarzy tych terenów, że nie można pozytywnie rozpatrywać tak kontrowersyjnych decyzji, jak wydawanie zgody, nie licząc się z mieszkańcami, na budowę farm wiatrowych w takiej postaci, jak planuje się to zrobić na Żuławach! – stwierdził Waldemar Badeński, prezes SAS. – Bardzo dziękujemy państwu posłom za zainteresowanie naszym problemem i deklarację pomocy oraz to, co już, szczególnie pana posła mecenasa Kazimierza Smolińskiego, uzyskaliśmy. Bardzo ważne dla nas jest to, że to pastwo posłowie zapytali nas w czym nas wesprzeć i jak nam pomóc, nie musieliśmy ich szukać ani prosić! Energetyka odnawialna i ekologia jak najbardziej tak, ale z poszanowaniem prawa mieszkańców do dysponowania swoją własnością i spokojnego życia w miejscu, które wybrali. Ilość od 80 do 200 turbin wiatrowych w naszej okolicy jest po prostu nie do przyjęcia!
- Elektrownie siłowe, proszę bardzo, ale po 6 km w jedną i drugą stronę z dala od Nogatu! – stwierdził znany społecznik Mieczysław Ancewicz ze Stowarzyszenia Jazowa. – Żuławy to magiczne miejsce, miejsce dla stwarzania warunków dla turystów, ale tym jakoś władze mało się zajmują. Miejsce dla artystów, miłośników natury, czystej w swojej postaci, tak niewiele już mamy pięknych naturalnych miejsc przyrody. Trzeba dbać o to co mamy, stworzyć strefę ochrony, a nie naruszać ją elektrowniami wiatrowymi! Jeśli nasi włodarze chcą stworzyć u nas „pustynię błędowską” – od błędów, to właśnie do tego zmierzają.
- Szanowni państwo, najsilniejszy skutek przynosi występowanie w grupie zorganizowanej w stowarzyszenie, dlatego zachęcam jako prawnik państwa do takich form zrzeszania się – stwierdził poseł mec. Kazimierz Smoliński. – Oczywiście, zainterweniujemy w tej sprawie, a także pomogę państwu w waszych działaniach prawnych, bo Żuławy Wiślane są unikatowe na skalę światową, a to co tutaj próbuje się zrobić w zakresie inwestycji elektrowni wiatrowych, przekracza wszelkie normy: zarówno nie liczenia się z opinią mieszkańców, jak i ochrony przyrody. Ja także jestem za ekologią i energią odnawialną, ale rozwiązania ekologiczne muszą przede wszystkim nie szkodzić naturze! Taka jest idea ekologii, która ma tę naturę chronić. Tutaj jest paradoksalnie odwrócona ta rola. Są inwestorzy, którzy działają zgodnie z prawem, spotykają się z mieszkańcami, wyjaśniają drażliwe kwestie i działają przy poniesionej kurtynie. Jednak tutaj wszystko dzieje się inaczej, niż dziać się powinno. Ten inwestor nie liczy się z nikim i niczym. Brak konsultacji społecznych, brak współdziałania władz samorządowych ze społeczeństwem, brak chęci nawet wsłuchania się w głosy mieszkańców jest tutaj bardzo znamienny, i dlatego trzeba was wesprzeć, bo na tak skrajne inwestycje zgody być nie powinno.
Wszyscy podkreślali zgodnie, że nie są przeciwko siłowniom wiatrowym, a jedynie chcą inwestycji zgodnych z prawem, a nie z jego pomijaniem. Niestety, mimo – jak twierdzą organizatorzy - zaproszeń i informacji – na spotkaniu nie było nikogo z przedstawicieli inwestora, ani nikogo z władz samorządów.
Przeczytaj także:









Napisz komentarz
Komentarze