Podwójne święto w Miejskim Teatrze „Miniatura” we Wrzeszczu
Po premierze „Piotrusia Pana”
Premiera spektaklu „Piotruś Pan” odbyła się w niedzielne popołudnie, 27 marca 2011 r. w Miejskim Teatrze Miniatura we Wrzeszczu. W ten sposób dyrekcja i zespół uczcili dwa święta: Międzynarodowy Dzień Teatru i – przypadający dzień wcześniej - Międzynarodowy Dzień Lalkarstwa.
Premierowe przedstawienie poprzedziło uroczyste odsłonięcie w hallu teatru dwóch tablic pamiątkowych poświęconych: Natalii Gołembskiej i Alemu Bunschowi.
Piękne, żywe słowo. Dama teatru
Tablice powstały staraniem Haliny Słojewskiej - honorowej przewodniczącej GO ZASP i Małgorzaty Talarczyk - przewodniczącej GO ZASP. Obie tablice ufundował Gdański Oddział Związku Artystów Scen Polskich.
- Z Natalią Gołembską zetknęłam się w Uniwersytecie Gdańskim, gdzie powadziła zajęcia z dykcji dla studentów Filologii Polskiej – powiedziała Halina Słojewska. – Wspaniała osoba o bezcennych zasługach. Całe życie dbała o piękne, żywe słowo.
Niestety, obecnie kultura słowa pozostawia coraz więcej do życzenia, szerzy się niechlujstwo w mówieniu, co zaczyna to budzić grozę wśród aktorów, stwierdziła Halina Słojewska. Czego wymagać od przeciętnych ludzi, skoro telewizja i radio dają złe wzory?
- Poznałem Natalię Gołembską, gdy była na emeryturze – powiedział Konrad Szachnowski, dyrektor naczelny i artystyczny Miejskiego Teatru „Miniatura”. - Dokonałem wznowień kilku słynnych spektakli na czele z „Bo w mazurze taka dusza” i panią Natalię w te działania zaangażowałem, w 1983 roku wyjechaliśmy z tym przedstawieniem do Londynu. Była damą teatru, nosiła się bardzo godnie i stwarzała ogromny dystans. Przy niej nie sposób było mówić sobie na ty, czy przekląć. Bardzo zasadnicza jeśli chodzi o pracę na scenie. Nie podnosząc głosu, spokojnie, trzymała wszystkich w żelaznych ryzach.
Potrafił zawiązać pas słucki
- Natalia Gołembska pozostawiła wrażenia niezapomniane. – powiedział Henryk Zalesiński, aktor, nestor Miejskiego Teatru „Miniatura”. - Jak komuś nie wychodziła rola, źle się przygotował mówiła: „Tyle zawodów jest, czy trzeba się mordować w teatrze?”
- Z Alim Bunschem, który upaństwowił ten teatr w 1952 roku, był przez kilka lat dyrektorem, nie pracowałem, ale zdążyłem się z nim zaprzyjaźnić – powiedział Konrad Szachnowski, dyrektor naczelny i artystyczny Miejskiego Teatru „Miniatura”. – W latach 80. przyjechałem na Wybrzeże. Powiedział na samym wstępie mojej kariery: „Konrad, dyrektorem będziesz dobrym do momentu, dopóki nie wyciągniesz zeszytu do zapisywania win ludzkich, bo powinieneś ten zespół prowadzić na tym samym poziomie, wszyscy mają do jednej bramki grać.” To idealna sytuacja nie możliwa do końca do zrealizowania.
Ali to jedyny polski scenograf, który potrafił zawiązać pas słucki, kontynuuje Szachnowski, do filmu go brano, żeby zrobił to fachowo. Świetny konstruktor dekoracji, jego projekty szopki polskiej do dzisiaj są zapisane w annałach, nikt po nim nie potrafił tego rozpracować. Świetnie opanował mechanizmy lalek, zatrudniał kilka osób w pracowni, które powielały jego techniczne pomysły. Równocześnie - znakomity znawca kostiumów, musiał to umieć, bo ubranie lalki w stylowy kostium wymaga znacznie więcej pracy, niż przyodzianie żywego człowieka.
Wieczny chłopiec, Wendy, piraci, syreny, krokodyl
Realizatorzy niedzielnej premiery sięgnęli do znanego wielu pokoleniom tekstu Jamesa Matthewa Barrie. Któż nie poznał książki „Przygody Piotrusia Pana” w dzieciństwie? Do końca życia mamy wyobrażenie zwiewnej postaci bohatera, który wraz z przyjaciółką Wendy, odlatuje do krainy baśni, gdzie wszystko jest możliwe. Piotruś Pan” gra go Piotr Srebrowski, jest postacią wiodącą, wokół niego, co oczywiste, koncentruje się akcja. Wysoki, szczupły, o niespotykanej urodzie, regularnych rysach, z wijącymi się, długimi włosami, znakomicie nadaje się na bajkowego bohatera. Partneruje mu Magdalena Żulińska, filigranowa, tak mogłaby wyglądać wykreowana przez Barrie osóbka. Przystojna, wyniosła matka, pani Darling – Edyta Janusz – Ehrlich oraz ojciec, podporządkowany żonie, zakochany, pan Darling – Piotr Kłudka, pojawiają się na początku i na końcu przedstawienia.
Przedstawienie trwa 90 minut z przerwą, w tym czasie wiele się dzieje, w Nibylandii chłopcy (grają ich panie) bawią się i czynią wszystko, by, jak Piotruś”, nigdy nie dorosnąć. Pojawia się straszny krokodyl, taki, co jednym kłapnięciem potrafi odgryźć piratom dłonie, brutalni oraz… spragnieni uczuć, ciepła piraci na czele z niby groźnym Kapitanem Hakiem. W toni szmaragdowych fal dryfują malownicze syreny. Dialogi przeplatają melodyjne, łatwo wpadające w ucho piosenki. Scenografia, kostiumy – na ogół umowne, ale czytelne, przemawiają do wyobraźni małych widzów. Wszystko kończy się, jak w książce, romantycznym rozstaniem. Dziewczynka odchodzi w dorosłość, chłopczyk na zawsze pozostaje w Nibylandii, obiecując, że będzie systematycznie małą odwiedzał.
Śledząc reakcje najmłodszych widzów, których na premierze było sporo, widać było wyraźnie, że przedstawienie przypadło im do gustu, bo akcja wartka, można się było parę razy przestraszyć i dotknąć prawie aktorów wędrujących między rzędami foteli.
Jedna uwaga, było za głośno! Wzmocnienie stanowczo za duże jak na tak małą salę. Aktorzy mówili z użyciem mikrofonów. Muzyka z playbacku. Teatr to nie tylko krzyk, ale i szept. To miejsce, gdzie się młody widz kształtuje, czerpie wzorce na całe życie. A tu – było prawie jak na dyskotece. Chyba w myśl niepisanej – coraz powszechniejszej zasady – równaj do najgorszego, żeby rosło nam pokolenie ludzi o przytępionym słuchu. Ale – to łatwo jest zmienić, wystarczy przykręcić gałkę wzmocnienia.
Tropem wielkiej literatury
- Zmieniamy nieco formułę teatru, idziemy w kierunku teatru offowego, to się dzieciom powinno bardziej podobać – powiedział Konrad Szachnowski, dyrektor naczelny i artystyczny Miejskiego Teatru „Miniatura”. – Jeśli chodzi o repertuar, idziemy tropem wielkiej literatury światowej, z którą dzieci mają coraz mniej styczności. Pozycje te usuwane są z listy obowiązkowych lektur, dlatego w naszym teatrze gości literatura, której każdy inteligent dotknąć powinien.
- Kiedy na scenie Miejskiego Teatru Miniatura zobaczymy przedstawienie typowo lalkarskie – zapytałam dyrektora.
- Jesienią 2011 roku zaprezentujemy albo „Małą Syrenkę” albo „Alicję w Krainie Czarów”, wszystko zależy od kwestii finansowych – zapowiada Konrad Szachnowski. – Będzie to typowy spektakl lalkowy.
Kolejne dwie tablice - pamięci prof. Janiny Jarzynówny – Sobczak i Stanisławowi Hebanowskiemu będą we Wrzeszczu
- Na koniec kwietnia 2011 roku, z okazji Międzynarodowego Dnia Tancerza, planujemy odsłonięcie dwóch tablic poświęconych pamięci prof. Janiny Jarzynówny – Sobczak – powiedziała Halina Słojewska. – Jedna znajdzie się na fasadzie kamienicy przy ul. Jaśkowa Dolina we Wrzeszczu, w którym zaraz po wojnie mieszkała i prowadziła prywatną szkołę tańca. Druga umieszczona zostanie w hallu Państwowej Opery bałtyckiej we Wrzeszczu.
ZO ZASP planuje odsłaniane kilku innych tablic poświęconych: aktorom i reżyserom Teatru Wybrzeże w Gdańsku, Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza oraz Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni.
We Wrzeszczu będziemy mieli jeszcze jedną tablicę pamiątkową, na fasadzie kamienicy we Wrzeszczu, w której mieszkał Stanisław Hebanowski, z żoną Ireną Maślińską, aktorką i dwiema córkami – Itą i Joanną.
Tablice pamiątkowe, które znajda się na fasadach domów ufunduje Miasto Gdańsk. Te, które montowane są we wnętrzach opłaci GO ZASP.
„PIOTRUŚ PAN” premiera 27 marca 2011r.
Adaptacja - Arkadiusz Klucznik - na podstawie J.M. Barrie w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego
reżyseria – Jerzy Jan Połoński i Jarosław Staniek
scenografia – Jerzy Jan Połoński
choreografia – Jarosław Staniek
kostiumy – Anna Chadaj
muzyka – Michał Kowalczyk
teksty piosenek – Dariusz Czajkowski
efekty wizualne – Dawid Kozłowski
Obsada:
Pani Darling – Edyta Janusz-Ehrlich
Pan Darling – Piotr Kłudka
Marta – Hanna Miśkiewicz
Piotruś Pan – Piotr Srebrowski (gośc.)
Wendy – Magdalena Żulińska
Kapitan Hak – Jacek Majok
Tygrysia Lilia – Agnieszka Grzegorzewska
Piraci: Piotr Kłudka, Arkadiusz Urban,Jakub Zalewski (gośc.),Jacek Gierczak Jakub Ehrlich.
Chłopcy: Hanna Miśkiewicz, Wioletta Karpowicz(gośc.), Agnieszka Grzegorzewska, Edyta Janusz-Ehrlich, Joanna Tomasik, Jadwiga Sankowska, Jolanta Darewicz.
* * *
Najbliższe spektakle „Piotruś Pan” grane będą w Miejskiej Teatrze Miniatura 29, 30 i 31 marca o godz. 10.oo i 12.00. Przedstawienie to obejrzeć będzie można przez cały kwiecień 2011 r.
Miejski Teatr MINIATURA 80-236 Gdańsk, ul. Grunwaldzka 16, http://teatrminiatura.pl
e-mail: [email protected]
Tel/fax, (058) 341 94 83 ; (058) 341 01 23; (058) 341 12 09
KASA czynna od wtorku do piątku godz. 9.00 – 15.00, sob., niedz.. na 2 godz. przed spektaklem
REZERWACJA (058) 341 94 83 od wtorku do piątku w godz. 10.00 - 15.00
BILETY: wt. – pt. 15.00 zł.; balkon: 15,00; sob., niedz. 17.00 zł
* * *
Bunsch Ali, właściwie Alojzy Bunsch (1925–1985), polski scenograf, reżyser, dyrektor teatru. Ukończył Studio przy Starym Teatrze (1946) oraz Wydział Scenografii krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych (1952). Podczas II wojny światowej współpracował z konspiracyjnym Teatrem Niezależnym T. Kantora. Debiutował w 1945 scenografią do Szewczyka Dratewki w krakowskim Teatrze Groteska, gdzie pracował do 1948, projektując m.in. scenografię do Cudownej lampy Aladyna (1948). W 1949–1953 scenograf Teatru Arlekin w Łodzi, w 1953–1956 kierownik artystyczny i dyrektor (1956–1961) Teatru Miniatura w Gdańsku, w którym do 1963 był też stałym scenografem.
Tutaj zaprojektował oprawę plastyczną do kilkudziesięciu przedstawień, m.in.: Pastorałki L. Schillera (1957), Miłości Perlimpina i Belissy F. Garcii Lorki (1961). Stale współpracował z Teatrem Wybrzeże w Gdańsku, projektując tu scenografię m.in. do spektakli: Zbrodnia i kara według F.M. Dostojewskiego (1958), Wesele S. Wyspiańskiego (1960), Zawisza Czarny J. Słowackiego (1965). Współpracował też z teatrami warszawskimi i scenami operowymi w Poznaniu i Gdańsku.
Piękny „Piotruś Pan”, lecz z muzyką z playbacku
GDAŃSK. Było za głośno! Wzmocnienie stanowczo za duże jak na tak małą salę. Aktorzy mówili z użyciem mikrofonów. Muzyka z playbacku. Teatr to nie tylko krzyk, ale i szept. To miejsce, gdzie się młody widz kształtuje, czerpie wzorce na całe życie. A tu – było prawie jak na dyskotece
- 31.03.2011 00:00 (aktualizacja 13.08.2023 11:32)

Reklama










Napisz komentarz
Komentarze