Rozmowa ze Zbigniewem Pytko, przewodniczący Stowarzyszenia "Rodzina Katyńska" w
Gdyni
- Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej – przypadający 13 kwietnia - obchodził pan w tym roku w Katyniu.
- Marszałek Sejmu RP, Bronisław Komorowski, zaprosił nas na uroczystości. W sumie wybrało się pociągiem 210 osób, samolotem – około 60 z całej Polski. Jechałem pociągiem i jestem zadowolony. Przez trzy dni rozmawialiśmy z kolegami, wspominaliśmy, było to nam bardzo potrzebne.
- Pierwszy raz odwiedził pan to miejsce?
- Uczestniczyłem w otwarciu Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu, wtedy pojechałem z wycieczką zorganizowaną przez członków „Rodziny Katyńskiej”.
- W Katyniu zginął pana ojciec.
- Porucznik Kazimierz Pytko, nauczyciel gimnazjalny, redaktor gazety „Orędownik”, wspaniały człowiek. Mieszkaliśmy we Włocławku. W pierwszych dnia wojny ojciec likwidował swoją redakcję. Spieszył się, wsiadł na rower i pojechał w kierunku Kutna. Wtedy widziałem go ostatni raz. Nie mogę mówić…
- Ile miał pan wtedy lat?
- Dziewięć. Zostałem z mamą i dwiema siostrami. Nie mieliśmy wiadomości, gdzie ojciec i co się z nim dzieje. Nie było z czego żyć, matka nas porozdawała do obcych ludzi. Do końca wojny pracowałem na wsi jako chłopak do wszystkiego – krowy pasłem, króliki chowałem. Jak coś niedobrze było oddawali mnie do innego gospodarza. Nie narzekam, wszystkim ciężko się żyło.
- Kiedy dowiedział się pan, że ojciec jest na „Liście Katyńskiej”?
- Szukaliśmy wiadomości w gazetach, a były takie po wojnie. Matka chodziła do urzędów, pytała. Ojciec śnił się jej po nocach, stale o nim opowiadała. Wierzyła, że wróci. Dopiero w 1994 roku dostałem do ręki dokument informujący, że ojciec zamordowany został w Katyniu 22 kwietnia 1942 roku. Mama już nie żyła.
- Co pan czuł 10 kwietnia 2009 roku podczas uroczystości w Katyniu?
- Z wielką czcią i uznaniem patrzyłem na tablicę, na której wyryto: „Por. Kazimierz Pytko, profesor filozofii”. Zapaliłem świeczkę, położyłem kwiatek. Myślałem. Szumiały drzewa, które tata widział w ostatniej swojej chwili. Miał wtedy 43 lata. Dwa razy jestem starszy od niego. To symboliczne miejsce. W Katyniu jest grobów osiem. W którymś z nich tata jest na pewno.
Matka wierzyła, że ojciec wróci
NASZA ROZMOWA. - Szukaliśmy wiadomości w gazetach. Matka chodziła do urzędów, pytała. Ojciec śnił się jej po nocach, stale o nim opowiadała. Wierzyła, że wróci - mówi Zbigniew Pytko, przewodniczący Stowarzyszenia "Rodzina Katyńska" w Gdyni.
- 21.04.2009 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:02)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze