Lider tczewskiej "Solidarności" ujawnia bzdury i manipulację. Czy poseł Kulas mija się z prawdą?

Otrzymaliśmy list od Roman Bojanowski b. przewodniczący NSZZ ”Solidarność” Tczew dotyczący publikacji w "Dzienniku Bałtyckim".

Dziennik Bałtycki z 2 czerwca, str. 12, kolumna 5, podtytuł „Telefon zadzwonił o 2.30”
Cyt: „Jan Kulas, dziś poseł, w latach 80 XX w. nauczyciel w tczewskim Zespole Szkół Kolejowych…..”- prawda. Ciąg dalszy cytatu: „….już jesienią 1988 roku odbudowywał struktury związkowe w Tczewie. Po Okrągłym Stole zaczął na miejscu tworzyć KO „S”….”- to nieprawda. Podziemne struktury „Solidarności” w Tczewie działały od 1982 r. Ujawniły się w trakcie trwania rozmów okrągłostołowych wiosną 1989 r. występując, jako Międzyzakładowy Komitet Organizacyjny, do prezydenta Tczewa p.Glinkowskiego o przydział lokalu i telefonu (jeszcze przed legalizacją „Solidarności”).
Jan Kulas był jednym z udzielających się wtedy działaczy „Solidarności” Oświaty - jednego z ośmiu (na dzień 28.02.1989 – potem ilość ta gwałtownie rosła), Zakładowego Komitetu Organizacyjnego NSZZ”S”. Komitet Obywatelski Jan Kulas zaczął tworzyć pół roku po czerwcowych wyborach i tenże Komitet wraz z  Odziałem Zarządu Regionu Gdańskiego  w Tczewie, powstałym po legalizacji „S” z  podziemnego  Międzyzakładowego Komitetu Organizacyjnego NSZZ ”Solidarność” w Tczewie przygotował i przeprowadził wybory samorządowe w 1990 r. Wybory do Sejmu i Senatu w 1989 r. w okręgu nr 23 ze strony opozycyjnej przeprowadził  NIEZALEŻNY SAMORZĄDNY  ZWIĄZEK ZAWODOWY „Solidarność” w TCZEWIE kierowany przez Romana Bojanowskiego wybranego w demokratyczny sposób na przewodniczącego MKO „S” Tczew.
Nie był to żaden Komitet Obywatelski (przy całym szacunku dla Komitetów), ale działająca od początku stanu wojennego organizacja zaprawiona w walce z totalitaryzmem i działająca na terenie miasta Tczewa, a jej sztandarem była podziemna „Gazeta Tczewska”.  
Z politowaniem słucham wypowiedzi znanych dziś polityków o tym jak to opozycja nie była przygotowana  do tego co stało się w  1989 r. Jeszcze trochę a dowiemy się, że wolność otrzymaliśmy w prezencie od generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka.
My ludzie podziemnej „Solidarności” w Tczewie  protestujemy przeciwko takiemu stawianiu sprawy. Nie po to poświęcaliśmy czas i własne pieniądze, ryzykowaliśmy uwięzieniem, gorszymi warunkami życia rodzin a często własnym życiem, aby teraz nam wmawiano, że zmiany ustrojowe w Polsce to zasługa  towarzyszy generałów i osób spędzonych w szybkim tempie do Komitetów Obywatelskich.
Wróćmy jednak do artykułu, cyt: „Jako członek okręgowej komisji wyborczej jeździłem na spotkania w terenie - opowiada” (Jan Kulas- dop. mój). Nieprawda i jeszcze raz nieprawda.
 Członkowie komisji wyborczych - wtedy i dzisiaj - nie są od tego, aby jeździć w teren agitować. Zabraniało i zabrania tego prawo. Jan Kulas był wytypowany przez  Komitet Wyborczy (czytaj: „S” Tczew) do komisji  okręgowej, aby tam pilnować  interesu opozycji (prawidłowe liczenie głosów itd.).
        Z nóg zwala kolejny fragment, cytuję w całości: „Tczew „zbuntował” się przeciw kandydatowi „Solidarności” z centralnej listy i przeforsował swojego senatora -doktor Olgę Krzyżanowską. Do kandydata zgłoszonego wcześniej nic nie mieliśmy, ale wydawało się nam, że senatorem powinna być osoba znana, z charyzmą, najlepiej lekarz albo nauczyciel, w dodatku z dobrym, niepodległościowym nazwiskiem - opowiada poseł Jan Kulas. - Olga Krzyżanowska spełniła te warunki. I oczywiście wygrała” - koniec cytatu. To manipulacja!
    Pytanie, kto jest manipulantem? Autorka, redaktorka Dziennika Bałtyckiego, czy poseł na Sejm RP? Kto pisze lub mówi brednie? Jaki senator? Jaka centralna lista? Jaki bunt?  Olga Krzyżanowska była kandydatką do Sejmu, nie Senatu. Nie była „naszym” kandydatem, ale kandydatem z „centralnej listy”. Nie było też  żadnego „buntu”.Chociaż prawdą jest, że chcieliśmy wystawić naszego kandydata, też lekarza, Lucję Wydrowską, ale wskutek manipulacji szefa TZR i dyktatorskiej podstawy Lecha Wałęsy nie udało się przeforsować naszej kandydatury w salce plebanii św. Brigidy, w której ustalano listę kandydatów i, z której wyprosił nas, przedstawicieli  tczewskiej” S”, obecny Marszałek Senatu (Bogdan Borusewicz). Przełknęliśmy tą pigułę i zaakceptowaliśmy narzuconą nam kandydatkę, ponieważ rzeczywiście spełniała kryteria, które sami sobie ustawiliśmy. A mogliśmy powiedzieć - nie! Sami sobie róbcie kampanię - (a okręg 23, poza Tczewem był  „solidarnościową pustynią”). To my, ludzie tczewskiej „S”, organizowaliśmy wiece, plakatowanie, angażowaliśmy ludzi do komisji wyborczych i na mężów zaufania od Kościerzyny przez Starogard Gd., Pruszcz, Skarszewy, Skórcz, Smętowo, Gniew i Pelplin, nie wspominając o Tczewie. Jeśli to pan Poseł Jan Kulas wszystko organizował, to niech  udowodni to chociażby jednym zdjęciem z kampanii wyborczej z1989 r., na którym widać Jego osobę.
Nie chcę tu umniejszać Jego roli, jednak nie godzi się przypisywać zasług tylko Wałęsie w skali kraju i tylko, będącemu na topie posłowi Platformy Obywatelskiej w skali byłego okręgu wyborczego nr 23. Znam dobrze Pana Posła i nie sądzą , żeby sobie tego życzył. Na wszystko co tu piszę są dokumenty, przede wszystkim egzemplarze „Gazety Tczewskiej” wychodzącej jeszcze nielegalnie i stanowiącej kronikę wydarzeń tamtego okresu. Proszę nie tworzyć historii na potrzeby kampanii wyborczych. Piszę i oświadczam, jako były przewodniczący „Solidarności” Tczew, w imieniu swoim i tych, którzy wraz ze mną poświęcali się dla Ojczyzny - Za nasze poświęcenia i trudy Polska nam nic nie dała, ale  tego, co zrobiliśmy dla Polski, nie damy sobie odebrać.
W reakcji na artykuł,
z poważaniem Roman Bojanowski
(były przewodniczący NSZZ ”Solidarność” Tczew)

Otrzymują: Dziennik Bałtycki - na adres e-mail pani red. Doroty Abramowicz - autorki artykułu.
Do wiadomości:
1. Biuro Poselskie Posła  Jana Kulasa
2. Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Gdańsku