sobota, 13 grudnia 2025 04:40
Reklama

Poszło o pole, które okazało się być drogą

CHOJNICE. Konflikt w Lichnowach na linii gospodarz – sołtys.Tomasz Lemańczyk z Lichnów ma żal do sołtysa o to, że złośliwie kazał wjechać w jego pole człowiekowi, który wiosną równał we wsi drogi. – Zniszczył mi zasiewy. To jest zwykłe chamstwo – mówi młody gospodarz.
Poszło o pole, które okazało się być drogą
Jego pole przylega do gruntówki – to jej nawierzchnia miała być wyrównywana, kiedy tuż po świętach wielkanocnych pojawiła się w Lichnowach równiarka z Ciecholew.

Równiarka na polu
– Zaraz tu przybiegłem, kiedy zauważyłem, że maszyna nie jedzie drogą, tylko moim polem. Człowiek, który ją obsługiwał, powiedział, że sołtys kazał mu tędy jechać – opowiada Tomasz Lemańczyk. – No to poleciałem do sołtysa. Przyjechał, popatrzył, nic nie powiedział, tylko machnął ręką. Trzasnął drzwiami swojego białego malucha i tyle żeśmy go widzieli.
Słowa syna potwierdza Czesław Lemańczyk: – Wezwaliśmy policję. Przyjechali, porobili zdjęcia. Sołtysowi powiedzieli nawet, że popełnił przestępstwo. Namawiali, żeby dojść do zgody, załatwić to polubownie. Ale on się u nas od tamtego czasu nie pokazał. A ja się pytam, dlaczego ja mam darować swoją szkodę? Każdy swego broni, choćby najmniejszego kawałka – mówi.

Sołtys: to jest droga
Jan Kiżewski, sołtys Lichnów, twierdzi natomiast, że to jemu należą się ewentualne przeprosiny i do zagrody Lemańczyków się nie wybiera. – Pan Lemańczyk dobrze wie, że nie ma racji. Od wielu lat mówiłem mu i prosiłem, żeby nie obsiewał drogi, a on uparcie omijał słupki graniczne – tłumaczy. – Maszyna na pewno nie była na jego polu, tylko on siał na drodze. Zresztą po tym wszystkim gmina przysłała tu geodetę, żeby sprawdził, gdzie przebiegają granice. Poczekajmy, co napisze w opinii. Jeśli się okaże, że to ja się mylę, to zwrócę Lemańczykom koszty zasiewu – deklaruje.

Geodeta wykopał butelki
Do tego chyba jednak nie dojdzie, bo dyrektor gminnego wydziału rolnictwa już zna treść tej opinii. Nie jest ona przychylna rozgoryczonym rolnikom: – Udało się ustalić, gdzie pierwotnie biegła granica między polem i działką, bo choć geodeta nie zastał słupków, w ziemi wciąż tkwiły butelki – Andrzej Brunka mówi o dawnym sposobie znaczenia granic. – Poza tym geodeta miał dostęp do archiwalnych materiałów, złożonych w starostwie powiatowym. Niestety, rolnik, który skarży się na sołtysa nie ma racji. Granica jego działki najwyraźniej zatarła się w jego pamięci. Kiedy będę miał w ręku rachunek od geodety, zdecyduję czy obciążyć nim mieszkańca Lichnów.

* * *
Tomasz Lemańczyk i jego ojciec Czesław żałują zasiewów na zniszczonym przez równiarkę kawałku drogi. – Nie mówię, że nie, może wyjechaliśmy poza granicę. Ale jakim prawem sołtys decyduje o tym, żeby maszyna jechała po zasiewach? Mógł to załatwić inaczej, po żniwach – mówią.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 6°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1024 hPa
Wiatr: 6 km/h

Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Reklama