Elbląski port wybudowany za 20 mln zł jest odcięty od świata morskiego od ponad 3 lat.
Julian Kołtoński zwraca uwagę na dwa zapisy polsko-rosyjskiej umowy. Pierwszy, mówi o dopuszczeniu do żeglugi statków z banderą państw UE. Większość armatorów, z powodów ekonomicznych oczywiście, rejestruje swoje jednostki poza Europą - w państwach tzw. taniej bandery.
Druga kontrowersyjna rzecz, to zapis o dopuszczalnym zanurzeniu statku - zaledwie 180 cm.
Takie zanurzenie mają statki do 1000 ton nośności, czyli malutkie barki - wyjaśnia dyrektor portu.
Nie dziwi więc, że Kołtoński tak uparcie walczy o przekop przez Mierzeję. Jedynie droga wodna z prawdziwego zdarzenia może uratować port w Elblągu - apeluje dyrektor. Przypomnijmy, że według marszałka województwa, taki przekop się nie opłaca. (Interia.pl)
Reklama
Cienka umowa z Rosjanami. Cieśnina Pilawska nadal w grze politycznej
ELBLĄG. Port w Elblągu nic nie zyska na umowie z Rosjanami. Polsko-rosyjska umowa o żegludze po Zalewie Wiślanym nie wnosi niczego nowego! - twierdzi dyrektor portu w Elblągu Julian Kołtoński. Uważnie trzeba przyjrzeć się szczegółom porozumienia.
- 07.09.2009 00:00 (aktualizacja 07.08.2023 12:27)
Reklama






Napisz komentarz
Komentarze