Płażyński: Przeciwnik był jeden

Rozmowa z Maciejem Płażyńskim, byłym działaczem Ruchu Młodej Polski, niezależnym posłem na Sejm RP z Pomorza

- Jakie refleksje wiążą się z początkiem pana działalności w Ruchu Młodej Polski?
- Wspomnienia młodzieńcze, oczywiście, bo to mój okres studiów. Lata - 1980 i trochę wcześniej - były wyjątkowe w polskiej polityce, nie każde pokolenie może to przeżywać. W pamięci pozostały cieplejsze strony tego wszystkiego, a nie problemy stanu wojennego. Koleżeńskie wspomnienia przede wszystkim.

- Nie polityka?
- Polityka także, ale byliśmy wtedy wszyscy po jednej stronie. Pewna różnica pomiędzy Ruchem Młodej Polski i tworzącą się grupa liberałów istniała, ale spór nie był twardy i wyraźny, bo przeciwnik był jeden. Stan wojenny zmuszał do spojrzenia biało – czarnego: my – oni. Po 1981 roku już tego podziału nie było, generalnie działalność podziemna była związana z Solidarnością, nie było oddzielnej działalności RMP i liberałów. Oddzielna działalność była wokół PiS. „Bratniak” tworzył jedno środowisko, a liberałowie mieli drugie środowisko.

- Pana wkład w tworzenie tego środowiska.
- Budowanie Spółdzielni Pracy Usług Wysokościowych „Gdańsk”, w której pracowała spora grupa liderów. Spółdzielnia powstawała z zamiarem konsolidowania środowiska, bo jak się razem pracuje, razem przebywa, razem gra w piłkę, łatwiej o porozumienie. Przecież środowiska nie tworzą się tylko przez pracę stricte polityczną, ważne są zażyłości personalne. To były lata 80.

- A w latach 90.?
- Na początku działały jeszcze różne partie konserwatywne, później Stronnictwo Konserwatywno – Ludowe. Wydaje mi się, że później w Platformie Obywatelskiej SK-L nie zajął miejsca, które mógł zająć. Mówię to jako twórca PO, osoba ciągle zaangażowana politycznie. To środowisko nie wykorzystało swojej szansy wpływania na polską rzeczywistość. Potencjalnie mogli więcej, ale – z różnych powodów – tego więcej nie osiągnęli. Więc lata 90. nie wystawiają nam wszystkim tylko optymistycznego wizerunku, wydaje mi się, ze nurt konserwatywny, dla mnie  chadecki trochę, nie potrafił być w polskiej polityce lat 90. według mnie ze szkodą dla Polski, ale to kwestia poglądów ideowych.

- Czy tak wyobrażał sobie pan Polskę przed 30 laty?
- Tamte marzenia były marzeniami skromniejszymi, nie snuliśmy śmiałych planów, że system komunistyczny się rozsypie w takim tempie. Walczyliśmy trochę na zasadzie sprzeciwu, może poszerzania zakresu wolności obywatelskiej. Z tego punktu widzenia powinniśmy się cieszyć, że przyłożyliśmy rękę do wolnej Polski, że staliśmy po właściwej stronie, możemy wiec powiedzieć, że to nasz skład w zbiorowy wysiłek.

- Wrażenia z obchodów XXX – lecia RMP.
- To spotkanie historyczne, sentymentalne, ważne pod względem towarzyskim. To nie jest już odtwarzanie środowiska, które się podzieliło. Sporo osób jest poza polityką – z racji wyborów, wieku. Dobrze, że się spotkaliśmy, bo jak jest dobra przeszłość warto ją podkreślać, życie jest takie, że jak się  samemu nie podkreśla to inni nie podkreślają. Dlaczego ma być obraz taki, że tylko KOR tworzył polską przeszłość, obok KOR były jeszcze środowiska istotne, gdańskie, chociażby Ruch Młodej Polski bardzo zasłużony. Sam fakt przypominania, że było takie środowisko konserwatywne, a nawet konserwatywno – narodowe, ma znaczenie, trzeba pamiętać, że to, co jest, nie bierze się z niczego, że jest nurt w polityce raz mocniej obecny raz słabiej, ale jednak nurt, który istnieje od 30 lat.