Rozmowa z Adamem Korolem, mistrzem olimpijskim w wioślarstwie w czwórce podwójnej.
- Na podium pana koledzy płakali gdy grano Mazurka Dąbrowskiego. Panu nie cisnęły się łzy do oczu?
- Prawdę mówiąc nie. Nie chciało mi się płakać. Bliższy byłem raczej śmiechu. To z pewnością był wspaniały moment gdy grano Mazurka.
- Zwycięstwo w Pekinie chyba pozwoli wreszcie zapomnieć o czwartym miejscu w Atenach?
- Nie wspominajmy już tych Aten. To jest przeszłość. Teraz były igrzyska w Pekinie.
- Do Pekinu jechaliście jako faworyci. Można więc powiedzieć, że zdobywając złoto po prostu popłynęliście po swoje.
- Nie można tego tak traktować. To na pewno jest duży sukces. Wystarczy spojrzeć na wyniki w eliminacjach. Dwie osady poprawiły rekord świata. Rywale byli mocni i zwycięstwo nie przyszło nam łatwo. To było ciężko wywalczone złoto. Żadnego rywala nie można było lekceważyć.
- Czy brak sukcesów polskich sportowców i atmosfera przygnębienia w polskim obozie, o której mówiono w telewizji jakoś wpływała na was?
- My skupialiśmy się na swoim starcie. Nie patrzyliśmy na to co się dzieje na innych arenach. To, że innym sportowcom się nie wiodło nie miało żadnego wpływu na nasz występ. Trochę pomogło nam w skupieniu się przede wszystkim na swoim starcie to, że nasz tor był oddalony od Pekinu i byliśmy oddaleni od wioski olimpijskiej.
- Jaka będzie przyszłość złotej osady? Jakie ma pan plany odnośnie swojej kariery?
- Trudno powiedzieć jak długo będziemy jeszcze pływać. Na pewno nie będzie startu na kolejnych igrzyskach. Nie mógłbym tego zrobić żonie. To były bardzo ciężkie cztery lata, podczas których bardzo mało czasu miałem dla rodziny. Na następne cztery lat żona mi nie pozwoli. Najbliższe plany? Chcę wreszcie pomieszkać w domu, spędzić trochę czasu z rodziną. To jest teraz najważniejsze.
- Zdobył pan medal kilka dni przed urodzinami (przypadały 20 sierpnia – dop. TŁ). Trudno chyba o sprawienie sobie lepszego prezentu?
- Rzeczywiście tak się złożyło, że zdobyłem złoty medal igrzysk olimpijskich kilka dni przed urodzinami. Trudno byłoby o lepszy prezent.
- Medaliści igrzysk mogli zostać w wiosce olimpijskiej do końca igrzysk. Dlaczego pan zdecydował się wrócić do Polski?
- Tęskniłem do rodziny. Już wcześniej wiedziałem, że wrócę zaraz po swoim starcie.
- Ile lat pracował pan na ten sukces?
- „Tylko” dwadzieścia.
Reklama
Mistrz olipijski Adama Korol: Pomieszkać w domu
GDAŃSK. - Ile lat pracował pan na ten sukces? - „Tylko” dwadzieścia - mówi złoty medalista, gdańszczanin, Adama Korol. - W Pekinie nie chciało mi się płakać. Bliższy byłem raczej śmiechu. To z pewnością był wspaniały moment gdy grano Mazurka.
- 23.08.2008 00:02 (aktualizacja 20.08.2023 11:09)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze