Pilne posiedzenie Komisji Europejskiej w sprawie polskich stoczni.
Z Brukseli dochodzą nowe informacje. Komisja Europejska zwołała pilne posiedzenie szefów gabinetów komisarzy, aby przygotować decyzję KE. Sprawa polskich stoczni ma stanąć na środowym posiedzeniu komisarzy. Komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes chce zaproponować podjęcie ostatecznej decyzji ws. pomocy publicznej przyznanej stoczniom. Czy ta decyzja będzie dla stoczni korzystna, zgodna z ustaleniami komisarz z minister skarbu?
Minister zgodził się na restrukturyzację stoczni, bez potrzeby postawienia ich w stan upadłości czy likwidacji. Natomiast z Brukseli płynęły we wtorek sygnały, że KE jest gotowa zapewnić "specjalne środki socjalne" – o co wnioskował rząd (wspierany w tej sprawie przez związkowców).
Jeżeli KE nie zgodzi się na restrukturyzację stoczni, może dojść do radykalizacji działań stoczniowców, którzy powtarzają "CICHO UMIERAĆ NIE BĘDZIEMY..."
"Propozycje nie do odrzucenia"?
We wtorek wieczorem z Brukseli nadeszły nieoficjalne przecieki, że Komisja Europejska podejmie oficjalnie negatywną decyzję w sprawie uznania pomocy publicznej udzielonej przez rząd stoczniom w okresie po wejściu do UE. Rząd polski ma dostać pół roku na sprzedaż stoczni, a stocznie do maja 2009 r. będą musiały z uzyskanych środków zwrócić rządowi kwoty tej pomocy.
Wraz z decyzją o zwrocie nielegalnej - zdaniem Brukseli - pomocy dla stoczni minister skarbu Aleksander Grad otrzyma list od komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes, w którym ma wyjaśnić, że proponuje polskiemu rządowi zastosowanie kompromisowego rozwiązania (na które zgodził się rząd w przekazanym KE stanowisku w poniedziałek).
Zatem rząd i zarząd stoczni będzie miał do maja 2009 r. czas na przeprowadzenie restrukturyzacji majątkowej i finansowej. Stocznie mają wyodrębnić majątek trwały, sprzedać go w wolnych przetargach, a z uzyskanych pieniędzy pokryć należności wobec budżetu.
Pomysł sprzedaży majątku stoczni będzie przedstawiony polskiemu rządowi w postaci propozycji. Rząd chyba nie ma innego wyjścia, będzie musiał się zgodzić na „propozycje nie odrzucenia” Brukseli. Gdyby stocznie musiałyby teraz zwrócić naliczoną pomoc, musiałyby ogłosić upadłość, co spowoduje wyprzedaż majątku przez syndyka.
Z nieoficjalnych informacji z Brukseli wynika, że Komisja Europejska chce zaproponować możliwość podjęcia działań osłonowych dla zwalnianych pracowników np. przekwalifikowanie, w tym możliwość skorzystania z Europejskiego Funduszu Społecznego.
Dla inwestora kupującego majątek stoczni zgodnie z kompromisowym rozwiązaniem korzystne jest to, iż majątek ten nie będzie obciążony długami stoczni, a także nie będą obowiązywały żadne ograniczenia produkcji. Takie ograniczenia miałyby miejsce, gdyby stocznie kupili inwestorzy zgodnie z wcześniejszym planem rządu, bo byłaby to kara za nielegalnie otrzymaną pomoc.
* * *
Z Brukseli nadchodziły we wtorek dobre wieści dla stoczniowców. Wynikało z nich, że KE nie upiera się przy swoim w sprawie sprzedaży majątku stoczni – bez gwarancji utrzymania przez inwestora produkcji statków i dalszego zatrudnienia pracowników stoczni. Jednakże już wieczorem pojawiły się wątpliwości, czy rzeczywiście intencje komisarzy będą przychylne stoczniowcom, rządowi, czy nie pojawią się znowu jakieś rafy prowadzące stoczniowców do katastrofy.
Jest kompromis?
W poniedziałek minister skarbu, zgodnie z oczekiwaniami komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes Komisji Europejskiej (która prowadzi sprawę stoczniową) przesłał do Brukseli zapewnienie rządu, że akceptuje propozycję ratowania przemysłu stoczniowego w drodze sprzedaży majątku stoczni inwestorowi prywatnemu. Chodzi o utrzymanie w stoczniach produkcji statków. Jest to zgodne ze strategia rządu w sprawie przemysłu stoczniowego. Rząd nie zgodził się na proponowany przez komisarz wariant prowadzący do likwidacji stoczni. Pani komisarz oczekiwała, że polski rząd zgodzi się na rozwiązanie, które polega na sprzedaży majątku trwałego, spłacie długów i likwidacji stoczni. To miało, zdaniem pani komisarz Kroes - dać szansę na zachowanie miejsc pracy pracownikom stoczni, w różnych firmach, które mogłyby powstać w miejscu stoczni.
Rząd zgodził się natomiast na pozostałe propozycji Komisji Europejskiej – sprzedaż majątku stoczni inwestorom (np. w drodze przetargu), spłatę długów stoczni z pozyskanych ze sprzedaży majątku środków.
"Wydmuszki" nie do przyjęcia
Czy pani komisarz Kroes zawzięła się na stocznie? Poseł Jacek Kurskiego, powiedział, że propozycja pani Kroes, aby stocznie w ogóle nie produkowały statków, a Polska całkowicie zrezygnowała ze stoczni za zbyt daleko idącą ingerencję w polski przemysł.
– To horrendalne. Polska, jako kraj pełnomorski, nie może się zgodzić. Nie może być tak, by z powodu widzimisię unijnej komisarz Polska zrezygnowała z tej gałęzi przemysłu – powiedział Kurski. Poseł ostro skrytykował propozycje też propozycję unijnej komisarz dotyczącą powstania firm-wydmuszek. Według twego planu komisarz Kroes, majątek stoczni miałby zostać podzielony i sprzedany inwestorom w przetargach. Wpływy ze sprzedaży miałyby pójść na spłatę długów stoczni. Zwrotem miliardów złotych pomocy publicznej obarczone zostałyby spółki-wydmuszki, przeznaczone do bankructwa.
Gwarancje dla pracowników
Z informacji z Brukseli wynika, że komisarz Neelie Kroes była we wtorek zadowolona ze stanowiska polskiego rządu, który w odpowiedział pozytywnie na jej propozycje ratowania przemysłu stoczniowego. Zatem popłnęły optymistyczne wieści, że Komisja Europejska nie będzie utrudniać proces przekształceń własnościowych, odstępuje od wcześniej artykułowanych „wytycznych”. Zgodzi się, aby inwestorzy - nabywcy majątku stoczni nie byli obciążeni koniecznością zwrotu wielomiliardowej pomocy publicznej udzielonej stoczniom przez instytucje rządowe (po wejściu Polski do Unii).
Takie rozwiązanie nie jest bardzo korzystne, lecz stanowi "mniejsze zło". Ma zapewne ułatwić sprzedaż majątku stoczni. Nowy właściciel nie byłby obciążony długami stoczni ani sankcjami wynikającymi z udzielenia pomocy publicznej przez rząd (oddaniem tej pomocy lub ograniczeniem mocy produkcyjnej, np. wyłączeniem z produkcji doku). Stoczniowcy i rząd oczekują, ze KE zgodzi się także na przejęcie pracowników przez inwestora do uzdrowionej stoczni. Ten warunek ostro stawiali związkowcy, co jest zresztą zgodne z polskim kodeksem pracy -inwestor, który kupi większy pakiet podzielonego majątku stoczni, ma bowiem obowiązek przejęcia zakładu wraz z pracownikami.
Utrzymać produkcję w stoczni
W ciągu dwóch-trzech dni rząd prześle Komisji Europejskiej projekt ustawy umożliwiającej restrukturyzację stoczni bez ich likwidacji - zapowiedziało Ministerstwo Skarbu.
- Równocześnie pracujemy nad tym, aby zbudować system osłon dla pracowników, którzy ewentualnie w procesie restrukturyzacji zostaliby pozbawieni pracy - powiedział wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik podczas spotkania senackiej Komisji Gospodarki Narodowej. - Gotowy projekt prześlemy w ciągu dwóch, trzech dni. Ustawa powinna trafić pod obrady rządu jeszcze w listopadzie. Decyzje w sprawie aktywów stoczni - zgodnie z projektem - będą podejmowane przez Agencję Rozwoju Przemysłu.
Projekt wskazuje również sposób finansowania tzw. systemu osłon dla pracowników stoczni. Sytuacja wierzycieli po realizacji projektu restrukturyzacji nie będzie gorsza niż, gdyby stocznie mogłyby zostać postawione w stan upadłości.
- Proces restrukturyzacji zakładów pozwoli utrzymać istniejący potencjał w narodowym przemyśle stoczniowym – powiedział wiceminister Gawlik. - Tylko pod takim warunkiem rząd zgodził się na propozycję komisarz Kroes.
JAK BĘDZIE? JAKĄ DECYZJE PODEJMĄ KOMISARZE? O TYM JUŻ DOWIEMY SIĘ WKRÓTCE. OBY stoczniowcy nie musieli używać środków ostatecznych w obronie swoich miejsc pracy. NIE CHCĄ UMIERAĆ...







Napisz komentarz
Komentarze