Opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej ma potwierdzić, czy Roman D. zmarł po jednym uderzeniu pięścią w głowę. Raczej wykluczone jest, że śmiertelnych obrażeń doznał po osunięciu się na ziemię.
Zmarł po kilku dniach
Mężczyzna pochodzenia romskiego miał uderzyć chojniczanina 18 września. Wtedy to obaj spotkali się wieczorem na Osiedlu Kolejarz. Było około 22.00. D. miał rzekomo powiedzieć coś o żonie Romana K. Ten postanowił odpłacić się mężczyźnie pięścią. Roman D. upadł na ziemię. Początkowo nic nie wskazywało na to, że mógł doznać jakichś poważniejszych obrażeń. Wezwano pogotowie, bo krwawił z nosa. Po chwili jednak 61-letni mężczyzna stracił przytomność. W szpitalu okazało się, że doznał urazu czaszkowo-mózgowego i pęknięcia podstawy czaszki. Zmarł po sześciu dniach.
Areszt
Roman K. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Śledczy ustalili jednak, że to on jest jedynym podejrzanym w tej sprawie. Usłyszał zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym i trafił na trzy miesiące do aresztu. Śledczy nie chcą na razie zdradzać, czy K. nadal nie przyznaje się do winy. – Czekamy na opinię biegłego z dziedziny medycyny sądowej. Powinna ona niebawem nadejść. Do końca listopada nie uda się jednak zakończyć tej sprawy – mówi zastępca prokuratora rejonowego Mirosław Orłowski.
Reklama
Prokuratura wstępnie ocenia. Jeden cios mógł zabić
CHOJNICE. Do wyjaśnienia śmierci Romana D. z Chojnic potrzeba już tylko opinii sądowo-lekarskiej. Jak na razie prokuratura podejrzewa, że winnym śmierci mieszkańca Osiedla Kolejarz jest Roman K., mężczyzna narodowości romskiej, który miał raz uderzyć pięścią chojniczanina w głowę.
- 21.11.2008 00:40 (aktualizacja 01.04.2023 11:09)
Reklama






Napisz komentarz
Komentarze