sobota, 13 grudnia 2025 17:48
Reklama

Do tęczy wyje pies

GDAŃSK. Tadeusz Sterna najdłużej uczęszcza na zajęcia w Warsztacie Terapii Zajęciowej Fundacji „Sprawni Inaczej” na Niedźwiedniku. Pięknie rzeźbi w glinie. Odkrył w nim talent, wykreował i - gdy obrósł w piórka - utemperował, Łukasz Rogiński, artysta plastyk, współtwórca fundacji. Przed laty pracował, zakład uległ likwidacji.
Do tęczy wyje pies
Niepełnosprawność i zaawansowany wiek nie pozwalają mu podjąć zatrudnienia, choć bardzo by chciał. Jego rzeźbę „Arka Noego” zakupiło na aukcji i włączyło do stałej ekspozycji Centralne Muzeum Morskie. Dostaje zlecenia, na przykład na duże figury szachowe wręczane jako nagrody w turnieju szachowym klubu „Gedanensis”. Tadeusz wierzy w siebie.
Mocna ekspresja
- Sztuka daje możliwość odnalezienia własnej drogi – mówi Maria Sańczyk – Rogińska, psycholog, artoterapeuta. – To jakby wielki worek. Każdy wyciąga z niego coś dla siebie. W Warsztatach Terapii Zajęciowej sztukę traktujemy użytkowo, a formy wyrazu artystycznego dostosowujemy do konkretnych osób.
Przy niepełnosprawności na ogół ludzie nie mają własnej ścieżki, tłumaczy pani psycholog. Nie potrafią wyartykułować i zademonstrować otoczeniu, co myślą, czują. Sztuka daje możliwość mocnej ekspresji, uzewnętrznienia pozytywnych i negatywnych emocji. Ludzie zamknięci, odosobnieni, wycofujący się, - przy pomocy kredki, papieru, czy gliny - zaczynają się otwierać. W skrajnych przypadkach stają się duszami towarzystwa.
- To nie jest tak, że osoba niepełnosprawna z ulicy stworzyła od razu piękną, niesamowitą, rzecz – tłumaczy Maria Sańczyk – Rogińska. – Po dwóch, trzech latach pracy, uczestnik zajęć warsztatowych zdobywa podstawową wiedzę o technikach. Uczy się czerpania inspiracji z otoczenia. W akcie tworzenia zaczyna wyrażać siebie.
Na zajęcia do Warsztatu Terapii Zajęciowej przy ul. Niedźwiednik 21 przychodzi dwadzieścia sześć osób. Każdy ma swój styl, sposób lepienia w glinie i różne możliwości techniczne. Pracują w skupieniu, z zaangażowaniem, zapominają o otaczającym ich świecie. Choć w pewnym stopniu pozbywają się uciążliwej etykiety.
- Są to osoby dorosłe, które wzrastały w niedoskonałym systemie edukacji, ponieważ nie stawiał on na integrację ze społeczeństwem – przypomina Maria Sańczyk – Rogińska. -  Dlatego niektórzy mówią o sobie: „niepełnosprawny”, inni: „my inwalidzi”.
Także i w tej grupie, nie każdy może być artystą. Dla niektórych twórczość plastyczna jest tylko formą terapii. Dla innych to odkrywanie świata, siebie i zamykanie własnych myśli w materiale. Prace tych ostatnich prezentowane są na wystawach. Zdobywają nagrody. Fundacja „Sprawni Inaczej” co roku prezentuje i sprzedaje  przedświątecznych kiermaszach w  Centralnym Muzeum Morskim.  Na co dzień prace podopiecznych kupić można w Galerii „Promyk” przy ul. Straganiarskiej w Gdańsku a teraz także na Jarmarku Gwiazdkowym przy Targu Węglowym.
Takie cuda
Dwa razy w roku w warsztacie Terapii Zajęciowej przy ul. Niedźwiednik 21 i przy ul. Nałkowskiej 6 C odbywają się Dni Otwarte. Każdy może przyjść, zobaczyć co powstało. Rodzice, sąsiedzi, znajomi. I autorzy prac – na co dzień wymagający opieki, sprawiający kłopoty – są dumni, dowartościowani. Czują się wartościowymi członkami społeczeństwa.
- Jest piękna zależność, dwie strony się zmieniają – kontynuuje Maria Sańczyk – Rogińska. – Odwiedzający najpierw okazują zdziwienie, niedowierzają, że niepełnosprawni wykonali takie cuda. Po kilku wizytach widzą, że prace są różne. Zaczynają rozumieć, że nie jest możliwe, żeby ktoś to za nich zrobił.
Te przedmioty są nie tylko ładne, ale mają walory użytkowe. Można użyć je w kuchni jako naczynia, w pojemniku posadzić kwiaty itp. Dla wykonawców ma to szczególne znaczenie. Obrazy malowane farbami zachwycają kompozycją i śmiałym doborem kolorów. Autorzy na dolnym pasku sami je opisali: „Wróżka stoi pod drzewami liściastymi i patrzy na czym świat stoi”, „Ani śni się dużo stworków, kwiatów w wazonie, króliki i słońce”, „Do tęczy wyje pies”.
Terapia przez sztukę uczy dyscypliny – punktualności, wykonania określonej rzeczy w ustalonym czasie w sposób przyjemny i efektywny.
-  Staramy się zaszczepić w podopiecznych chęć podjęcia innej pracy, nawet bardzo prostej – mówi Maria Sańczyk – Rogińska.
Fundacja Sprawni Inaczej Współpracuje z Biurem Integracji Zawodowej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie. I zdarza się, że osoba dorosła po ukończonej szkole, która nigdy dotąd nie była zatrudniona, bo nikt jej nie chciał, po zajęciach warsztatowych sprząta, pomaga w piekarni, wykonuje roboty biurowe, czy bardziej skomplikowane czynności ceramiczne. Pomaga jej we wdrożeniu się trener pracy. Do skromniej renty dochodzi wynagrodzenie, które zasila budżet rodzinny i osobisty.
- W Warsztacie Terapii Zajęciowej pracują przede wszystkim psycholodzy i pedagodzy specjalni – mówi Maria Sańczyk Rogińska. – Docierają do uczestników zajęć, którzy w procesie własnego doskonalenia się nabywają wiele umiejętności plastycznych.
Terapeuci zajęciowi także zapoznają się z technikami plastycznymi i mają swoje osiągnięcia w twórczości. Każdy uczestnik warsztatów cierpi na inne dolegliwości, ma indywidualne trudności. Do niepełnosprawności intelektualnej dochodzą ruchowe i zaburzenia psychiczne. Trzeba je zdiagnozować i wiedzieć jak pomóc.
Zajęcia malarskie przy ul. Nałkowskiej prowadzi Szczepan Troka – Wysocki. Pod okiem Żanety Dziedzic na Niedźwiedniku powstają wyroby ceramiczne, które ona - wczuwając się w intencje autorów – poddaje szkliwieniu, nadając ostateczny wygląd. Oprócz wykształcenia artystycznego instruktorzy mają wiedzę na temat pracy z niepełnosprawnymi.
Anioły i rycerze do pieca
Wszystko prawie poszło na aukcję. Na półce jakieś anioły, rycerze i zamki z bajki jeszcze wysychają i za chwilę pójdą do pieca.
-  Rozmawiam z autorami rzeźb - ośmiornic, liści, zwierząt, jak je dalej widzą – w jakiej kolorystyce itp.  – mówi Żaneta Dziedzic. – Szkliwię, patynuję, jak chcą. - Gdy mi się to uda osiągnąć są wtedy zachwyceni. Rzucają mi się na szyję, wycałowują. Każda rzecz jest niepowtarzalna. W przypadku przedmiotów użytkowych, powtarzalnych, na przykład gdy robimy liście, talerze ślimakowe, obrazki ceramiczne, mniej się kieruję ich sugestiami.
Gdy się rzeźbi w glinie widać przestrzenny efekt w odróżnieniu od rysowania na papierze, które dla niepełnosprawnego jest abstrakcją.
- Glina, bardzo plastyczna, jest wyjątkowo wdzięczna, ale też wiele osób ma przed nią opór – mówi Klaudia Słomonowicz, pedagog specjalny, terapeuta zajęciowy. – Zimna, mokra, brudzi.
Nowe osoby, które wcześniej nie miały do czynienia z materiałem, trzeba wprowadzać. Nie wszyscy barierę przechodzą. Z niekształtnej masy powstaje rzeźba. Często pierwsza rzecz w życiu od początku do końca zrobiona samodzielnie. Na początku pracy zawodowej Klaudia obserwowała chłopaka, który zrobił pierwszą miskę. Powtarzał: „To jest moja miska, moja miska”. Strasznie przeżywał.
- Magia gliny polega na tym, że się w rękach poddaje, można wyładować agresję i ona to przyjmie – kontynuuje Klaudia Słomonowicz. – Myślę, że dlatego to zajęcie jest łatwe dla nich do przyjęcia. Jak jest naprawdę – nie wiem.
Jeden z niepełnosprawnych otrzymał formę przypominającą słonia. Zaczął klepać deseczką, dawał razy tak długo, aż  całkiem sklepał. Widać było, że odreagowywał może coś, co się w nim wydarzyło i co nie miało ujścia. Bywa i odwrotnie. Uzewnętrzniają się subtelne emocje.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
słaba mżawka

Temperatura: 5°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1020 hPa
Wiatr: 19 km/h

Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Reklama