wtorek, 14 maja 2024 13:57
Reklama
Reklama
Reklama

Stefan Chwin: Nie piszę do ściany

GDAŃSK. Ja napisałem poważny esej o udziale żołnierzy zasadniczej służby wojskowej we wprowadzeniu stanu wojennego - mówi Stefan Chwin, pisarz. - Ze strony Ziemkiewicza chodziło wyłącznie o pretekst do uderzenia w tzw. obóz liberalno – demokratyczny. Miałem wrażenie, że to jest polemika zastępcza. Że nie chodzi o trudną tajemnicę polskiej historii, którą chcemy zrozumieć - ale o szarpanie rzekomych „obrońców” generała, do których zresztą nie należę.
Stefan Chwin: Nie piszę do ściany
Rozmowa ze Stefanem Chwinem, pisarzem

- Niełatwo jest zastać pana w Gdańsku.
- Byliśmy właśnie z żoną, Krystyną, na Festiwalu Sztuki Polskiej w Greiswaldzie. Zaraz potem mieliśmy spotkanie w Instytucie Polskim w Berlinie, na temat moich książek, które wyszły w Niemczech, „Hanemann”, „Esther”, „Złoty Pelikan” i moje wykłady, które miałem na Uniwersytecie Drezdeńskim, zatytułowane „Miejsca pamięci”.
- O co pytali pana berlińscy czytelnicy?
- Rozmowy były – jak zwykle w Niemczech – rozmaite. Bardzo ucieszył mnie moderator spotkania berlińskiego, bo już na samym początku od razu powiedział: „Nie będziemy rozmawiać o polsko-niemieckim pojednaniu i małych ojczyznach”. Po prostu odetchnąłem z ulgą, bo mam już powyżej uszu, gdy ktoś mnie wpycha w sprawy polsko-niemieckie i literaturę małych ojczyzn. Pytania więc dotyczyły książek i spraw, które ludzi dzisiaj interesują: politycznych, filozoficznych, religijnych, relacji między protestantyzmem a katolicyzmem, natury kobiet, konfliktów płci itp. W Niemczech są zresztą nie tyle spotkania autorskie, ile tak zwane „lesungi”, to znaczy „czytania”. Zaprasza się pisarza po to, żeby czytał swoje książki. Potem można rozmawiać,  niekoniecznie zresztą o samej twórczości. Wiele razy zapraszano mnie do Niemiec po to, żebym czytał swoje teksty w oryginale.
- Bez tłumaczenia?
- Moderator najpierw dokładnie opowiada, o czym jest mowa we fragmencie, który będzie czytany. A słuchacze mają wrażenie, że rozumieją tekst, bo słyszą nazwiska, nazwy miejscowości, które znają. Polacy raczej nie są zdolni do słuchania długich tekstów.
- Z czego to wynika?
- Myślę, że z zasadniczej różnicy kultur. Niemiecka w dużym stopniu opiera się na protestantyzmie,  w którym  zawsze odgrywało ważną rolę samodzielne czytanie Biblii, czego Kościół katolicki raczej nie zaleca. Już w XVI wieku w domach protestanckich ukształtowała się tradycja zbiorowego czytania Biblii - przed posiłkami, po posiłkach, wieczorem. I może dlatego tam jest zupełnie inny stosunek do tekstu. Ludzie opanowali sztukę długiego, uważnego słuchania. Tymczasem w Polsce Biblia jest jedną z najmniej znanych książek. Mało kto wie, co w niej jest. A prawie wszyscy - katolicy.
- Miał pan niedawno także spotkania z czytelnikami w Krakowie.
- Odbywały się w nowej formule. Od jakiegoś czasu pod patronatem Instytutu Książki w Krakowie powstają w różnych miastach Dyskusyjne Kluby Książki. Skupieni w nich ludzie sami zapraszają pisarzy, na których mają ochotę. Jak mnie dawniej zapraszały biblioteki – nie wiedziałem, czy ktoś przyjdzie, czy coś przeczytano, czy ci ludzie cokolwiek będą o mnie wiedzieć.
- A teraz czytelnicy byli przygotowani?
- Przeczytali jedną, dwie, trzy moje książki i zadawali pytania na temat. Wtedy mamy płaszczyznę porozumienia. Jak zwykle w Polsce i tym razem wypytywano mnie o prywatne sprawy, bo ludzi ciekawi życie pisarza. W jakich okolicznościach powstała książka, co było powodem jej napisania, o czym traktuje i jaki ma związek z życiem mojej rodziny. W  klubach książki są w większości kobiety koło czterdziestki, młodzi ludzie raczej nie biorą w tym udziału.
- Przed uroczystościami 25. rocznicy przyznania Nagrody Nobla Lechowi Wałęsie udzielił pan kilku wywiadów.
- W „Tygodniku Powszechnym” ukazał się mój duży esej na temat Wałęsy. Pozytywnie oceniam wkład Wałęsy w to, co się stało w latach 80. Nikt nie potrafiłby tak poprowadzić „Solidarności” i sprawić, że 10 milionów ludzi do niej dołączyło. Miał autentyczny talent przywódcy, taki magnes polityczno – patriotyczny. Umiał przyciągać tłumy. Ale kariera Wałęsy jest także wielką klęską polskiej inteligencji.
- To znaczy...
- Elity inteligencji polskiej, które w dużym stopniu stworzyły opozycję antykomunistyczną, nie były w stanie w decydującym momencie historycznym wyłonić przywódcy, który zostałby przyjęty przez cały naród. A w Czechach to się udało. Pisarz i intelektualista Vaclav Havel został prezydentem wolnych, niepodległych Czech. W Polsce wszedł na to miejsce ktoś inny.
- Jakie ma pan refleksje z gdańskich obchodów rocznicowych?
- Uczestniczyłem w nich osobiście. Przyjechało wielu ważnych ludzi, „Solidarność” odniosła światowy sukces.
- A co się panu nie podobało?
- Na sali nie było robotników, kolegów Wałęsy ze stoczni. W fotelach zasiadały wyłącznie elity władzy politycznej - dawnej, obecnej, czy przyszłej, elity kościelne. Nie przybyli ci, z którymi Wałęsa robił w sierpniu „Solidarność”, działał w stanie wojennym.
- Wróćmy do pana głośnej polemiki z Rafałem Ziemkiewiczem na temat stanu wojennego.
- Ja napisałem poważny esej o udziale żołnierzy zasadniczej służby wojskowej we wprowadzeniu stanu wojennego, to znaczy postawiłem pytanie: „Kto naprawdę wprowadził stan wojenny w Polsce?”. Ze strony Ziemkiewicza chodziło wyłącznie o pretekst do uderzenia w tzw. obóz liberalno – demokratyczny skupiony wokół „Gazety Wyborczej”, z którym mają na pieńku odłamy dawnej opozycji oraz nowi antykomuniści narodowo-konserwatywni, środowisko: „Rzeczpospolitej”, „Gazety Polskiej” , „Tygodnika Solidarność”. Miałem wrażenie, że to jest polemika zastępcza. Że nie chodzi o trudną tajemnicę polskiej historii, którą chcemy zrozumieć - ale o szarpanie rzekomych „obrońców” generała, do których zresztą nie należę.
- Pisarze dziś nie tworzą we wspólnych nurtach, trendach?
- Jeśli porównywać Olgę Tokarczuk i Jerzego Pilcha, albo Emanuelę Gretkowską i Pawła Huelle, to stycznych punktów ich pisarstwa jest raczej niewiele. Nie widzę żadnego dominującego, stadnego ruchu. Każdy idzie swoją drogą.
- Jak postrzega pan swoje miejsce, rolę, jako pisarza? Czy tworząc myśli pan o odbiorcy?
- Oczywiście, że nie piszę do ściany, tylko do ludzi. Ale obecność wyobrażonego czytelnika to dość skomplikowana sprawa. Lubię się trochę kłócić z moimi czytelnikami o ważne sprawy i robię to ze szczególną przyjemnością w „Dzienniku dla dorosłych”, który właśnie ukazał się w księgarniach. Mam własne spojrzenie na rzeczywistość polską.
- Chce pan przełamać w ludziach stereotypy?
- Żyję wśród ludzi i też podlegam ciśnieniu stereotypów. Więc kłócąc się z innymi, prowadzę też spór z mitami, które są bliskie także mnie samemu. Różne orientacje, nie tylko polityczne, budują dzisiaj obrazy przeszłości polskiej, tego cośmy zrobili i czego nie mogliśmy zrobić, wypowiadają się na temat miejsca Polski w świecie, roli Polaków, możliwości naszego działania, itp. Część z tych wyobrażeń wydaje mi się niebezpieczna, ponieważ są to wyobrażenia dość fałszywe i czasem ocierają  się o narodową megalomanię.
- W książkach znajdują odbicie pana obawy?
- W „Dzienniku dla dorosłych” przywołuję swoją pamięć przeciwko schematom. Piszę o tym, co osobiście widziałem i słyszałem. Spieram się też z pisarzami polskimi, którzy, w moim przekonaniu, przyjmowali stanowiska, mogące budzić wątpliwości. Wchodzę w spór ze Zbigniewem Herbertem, Gombrowiczem, trochę - z Miłoszem, polemizuję z ich sposobami myślenia. Chcę wypracować własny punkt widzenia, wydobyć się z uproszczeń, które siedzą w naszych głowach.
- Nad czym pan obecnie pracuje?
- Niechętnie mówię o swoich planach.
- Z jakimi nadziejami wchodzi pan w Nowy Rok?
- Z nadzieją, że pieniądze, które trzymamy w bankach, w roku przyszłym nie rozwieją się jak dym.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Komentarze
bezchmurnie

Temperatura: 19°CMiasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1019 hPa
Wiatr: 20 km/h

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: AntolTreść komentarza: A bocianie gniazdo w mniejscowości Gniew na czynnym kominie piekarni nie można dodać żadnego komentarza!!!!!!Źródło komentarza: Biały bocian w gminie Gniew - w Jaźwiskach zamiast w... AfryceAutor komentarza: kxTreść komentarza: Drogi to temat rzeka, ale nie wyremontowanie całego odcinka, łącznie z dawną Kwiatową 11... to małostkowość. Kasa by się znalazła. A co z dojazdem do ul. Sadowej. Wiele osób idzie na skróty przez to klepisko i błoto po deszczu...Źródło komentarza: [GALERIA ZDJĘĆ] Otwarcie drogi w strugach deszczu. Ul. Kwiatowa w Tczewie wreszcie wyremontowana i oddanaAutor komentarza: Olga33Treść komentarza: Czas pakować torby, sezon żeglarski się zaczyna na dobre :)Źródło komentarza: Sklep żeglarski - gdzie zrobić zakupy przed sezonem? Autor komentarza: KarolTreść komentarza: Zgadzam się, to ważne kwestie i należy mieć je na uwadze. W końcu nikt nie chce dodatkowo użerać się z prawnikiem! Nie o to w tym chodzi! Dlatego takich "speców" jak M. Mickiewicz, to lepiej sobie darować.Źródło komentarza: Jak znaleźć dobrego adwokata? Kluczowe aspekty współpracy prawnejAutor komentarza: Marek L.Treść komentarza: Janek, ty nigdy nie byłeś nowoczesny i bezpieczny Odpuść sobie. Te twoje stare szmaty i przefarbowane włoski mówią o tobie wszystko.Źródło komentarza: Ruszyła kampania wyborcza. Komitet Obywatelski Jan Kulas 2024 ogłosił 50 Zadań Programowych dla Tczewa w latach 2024-2029
Reklama