Sto trzydzieścioro czworo członków Oddziału Gdańskiego Związku Sybiraków Gdańsk oraz Gdańskiej Rodziny Katyńskiej wzięło udział w tradycyjnym dorocznym spotkaniu opłatkowym, które odbyło się w Klubie Garnizonowym przy ul. Słowackiego we Wrzeszczu.
Oddział Gdański Związku Sybiraków zrzesza sybiraków i ich rodziny z terenu dawnych województw gdańskiego i słupskiego.
110 towarowych pociągów
Działa dziesięć kół, przeważnie przy kościołach. W spotkaniu uczestniczyli Ks. Henryk Kilaczewski – kapelan Koła Związku Sybiraków Gdańsk – Śródmieście, proboszcz parafii św. Ignacego w Starych Szkotach i o. Jan Jarosz, karmelita z kościoła św. Katarzyny. Byli prezydent Miasta Gdańska Paweł Adamowicz i marszałek województwa pomorskiego Jan Kozłowski. Dzielono się opłatkiem, śpiewano kolędy, modlono się za tych, co odeszli, wspominano, rozmawiano też o kłopotach codziennego dnia.
władz regionu
- W 1940 roku były trzy masowe zsyłki Polaków z Kresów Wschodnich na Syberię. - powiedział Jan Marszałkowicz, wiceprezes Oddziału Gdańskiego Związku Sybiraków. - Pierwsza 10 lutego, kiedy to 110 pociągów, po 50 towarowych wagonów każdy, podjechało i zabrało po 40 osób do wagonu. Mieszkaliśmy na Wołyniu. Uczestniczyłem z rodziną w tej wywózce, miałem wtedy cztery lata. Obserwowaliśmy wszystko przez szpary pomiędzy deskami wagonu. Pamiętam, jak się pociąg zatrzymywał, jak wyrzucano trupy w śnieg.
Na liście katyńskiej
- Ojca aresztowano w końcu 1939 roku, jest na Liście Katyńskiej – kontynuuje Jan Marszałkowicz. – Mam przebłyski świadomości jak sowieci przyszli do nas do domu skoro świt, tatę wyprowadzili w koszuli i spodniach, mama za nim wyskoczyła, dała kapotę. Ten obraz pozostał na całe życie. Nigdy ojca już nie zobaczyłem. Gdy zginął miał 42 lata. Mnie, brata i matkę na białe niedźwiedzie wywieziono. Wysiedliśmy koło Workuty. Mama tam zmarła w 1943 roku w wieku 37 lat, ja miałem 7 lat, brat – 9. Trafiliśmy obaj do polskiego domu dziecka i przyjechaliśmy do Polski w 1946 roku. Znaleźliśmy się najpierw koło Gniezna, wujek przyjechał i nas zabrał.
- Zamieszkaliśmy z wujostwem, którzy szukali taty przez Czerwony Krzyż, ślad zaginął – mówi Marszałkowicz. - Dopiero jak Andrzej Milczanowski przywiózł z Ukrainy listę nr 43 z 3,5 tysiącami nazwisk ofiar zbrodni w Katyniu, znaleźliśmy. Ojciec naszego prezesa, prof. Stefana Angielskiego i mój chyba w jednym dole leżą. Mój ma 34 numer, jego – 50. Przypuszczalnie leżą w Bykowni.
„Teraz kapitalizm i musicie płacić”
- Spotykamy się w każdą środę od godziny 16 do 18 w naszej siedzibie w piwnicy przy ul. Grażyny 21 - Mówi Paweł Lach, prezes Koła Gdańsk Wrzeszcz Oddziału Gdańskiego Związku Sybiraków Gdańsk. Przed wejściem wisi informacyjna tablica. – Jest nas obecnie 168 osób, coraz starsi, chorzy, wielu samotnych. Mamy problemy. Gdy była „komuna”, zwolnieni byliśmy od opłat za lokal. Już ponad rok temu łupnęli nam czynsz za dzierżawę po 250 złotych miesięcznie. W Gdańskim Zarządzie Nieruchomości Komunalnych powiedzieli nam: „Teraz kapitalizm i musicie płacić, cieszcie się że tylko tyle”. Hrabiowie! Światło nam rok temu odcięli za to, że nie zapłaciliśmy, ale nie zawiadomili kiedy i ile mamy płacić! Liczniki nam pozdejmowali. Powiedziałem im, „Macie mój telefon, mogliście zadzwonić, porozmawiać, a tak żeście zrobili po chamsku. Dlatego że Sybirakami jesteśmy robicie jak na Syberii.”
Nic nie doradzili
- Nie stać na opłacenie czynszu ze składek, które nie wszyscy uiszczają, bo coraz mniej członków jest w stanie na zebranie przyjść, a większość żyje w trudnej sytuacji finansowej - kontynuuje Paweł Lach. – A do tego z własnych pieniędzy pomagamy najuboższym Sybirakom. Jak trzeba zawozimy taksówką do lekarza, do szpitala. Organizujemy wszystkie pogrzeby ze sztandarem, pełnymi honorami, gramy Hymn Sybiraków, składamy wiązanki kwiatów. Zgłosiłem się do prezesa Rafinerii Gdańskiej, gdzie pracowałem, Pawła Olechnowicza i dostaliśmy 4 tys. złotych na czynsz, jesteśmy wdzięczni i jako tako, pomalutku, się męczymy.
- Ale jak się te pieniądze skończą, prawdopodobnie, z żalem, siedzibę przy ul. Grażyny 21 zlikwidujemy. Pisałem z prośba o zwolnienie z płacenia czynszu do wojewody pomorskiego, Jacek Kurski się interesował, Anna Kurska nas odwiedziła i nic nie doradzili. Lions Club co roku przed świętami Bożego Narodzenia funduje zapomogi finansowe dla Sybiraków, jest na liście obdarowanych 5 – 6 członków naszego wrzeszczańskiego koła.
Jerzy Boczoń, dyrektor Fundacji Regionalne Centrum Informacji i Wspomagania Organizacji Pozarządowych:
- Na szybko mogę tylko zaproponować tym wspaniałym, bardzo doświadczonym przez
trudny LOS naszego narodu ludziom, spotkania w naszej siedzibie przy
Al. Grunwaldzkiej 5 (były Pałac Ślubów) oczywiście bezpłatnie, w ciepłych,
jasnych i przyjaznych salach naszej siedziby, częstując ich ( w miarę
możliwości) herbatą i kawą, dając do dyspozycji niezbędny sprzęt.
Myślę, że jest to skandal, że Miasto nie może uznać doświadczeń tej grupy,
jako wystarczającego wkładu w budowanie naszej obecnej wolności i drogi do
społeczeństwa obywatelskiego. Postaram się sprawą zainteresować Pomorska i Gdańską Radę Organizacji Pozarządowych.
Reklama
Sybiracy - na co dzień i od święta
GDAŃSK. - Ojca aresztowano w końcu 1939 r., jest na Liście Katyńskiej – mówi Jan Marszałkowicz. – Mam przebłyski świadomości jak sowieci przyszli do nas do domu skoro świt, tatę wyprowadzili w koszuli i spodniach, mama za nim wyskoczyła, dała kapotę. Ten obraz pozostał na całe życie.
- 27.01.2009 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 10:15)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze