Było wrześniowe przedpołudnie. Trójka podpitych znajomych z Osiedla Kolejarz szukała pieniędzy na kolejną flaszkę. Udali się do sąsiada. Roman K. wyszedł z nimi na ulicę. Dał pieniądze. Jeden z mężczyzn poszedł do drewniaka po alkohol. Wtedy doszło do nieszczęśliwego splotu wydarzeń, który dla Romana D. zakończył się śmiercią, a dla Romana K. więzieniem.
Pierwszy zarzut: uderzył
Poszło o żonę Romana K. Roman D. kilkakrotnie skomentował wygląd kobiety. – Mówił, że jest ładna – zeznawał potem przed sądem „Czarny” – jeden ze świadków zdarzenia. Roman K. jest Cyganem, w jego kulturze nie należy tak mówić o zamężnych kobietach. Stanął w obronie żony. Uderzył swego sąsiada. Roman D. przewrócił się i uderzył głową o podłoże. Stracił przytomność. Oprawca pobiegł po butelkę z wodą. Chlusnął nią w twarz. Ranny mężczyzna ocknął się i wrócił do domu. Obrażenia zaczęły narastać lawinowo. Po południu stracił przytomność. Zmarł w szpitalu po kilku dniach. Nikomu nie powiedział, co było przyczyną jego obrażeń.
Drugi zarzut: nakłaniał
Roman K. zniknął z Chojnic. Po kilku dniach, najprawdopodobniej po naciskach cygańskiego wójta, zgłosił się na komendę policji. Sąd Rejonowy nałożył na niego areszt, bo w trakcie śledztwa okazało się, że Roman K. kontaktował się telefonicznie z „Czarnym” i próbował wpłynąć na kształt jego zeznań. Mężczyzna spędził w areszcie prawie cztery miesiące. Kratki opuścił po wpłynięciu trzytysięcznego poręczenia majątkowego ze strony rodziny.
Wyrok
Prokurator wniósł o wymierzenie Romanowi K. kary łącznej dwóch lat i siedmiu miesięcy pozbawienia wolności. Obrońcy Romana K. prosili o jak najłagodniejszy wymiar kary w paragrafie dotyczącym nieumyślnego spowodowania śmierci. W sprawie nakłaniania do składania fałszywych zeznań – o uniewinnienie. – Prokurator nie ma ani jednego dowodu, w jaki sposób doszło do upadku Romana D. – mówił w mowie końcowej mecenas Bogdan Cyganowicz. – Nie uderzyłem tego człowieka! On był moim dobrym kolegą! – powiedział Roman K. w ostatnim słowie. Sąd jednak stwierdził, że wina Romana K. jest bezdyskusyjna i skazał go na karę łączną dwóch lat i siedmiu miesięcy pozbawienia wolności. W poczet kary zaliczył jego pobyt w areszcie.
Roman K. w trakcie uzasadniania wyroku siedział z nisko opuszczoną głową podpartą kciukami.
Poszło o komplement dla Cyganki. Nieszczęśliwy splot wydarzeń z flaszką
CHOJNICE. Nie uderzyłem tego człowieka! On był moim dobrym kolegą! Dwa lata i siedem miesięcy ma spędzić w więzieniu Roman K. Mężczyzna został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci swego znajomego z Osiedla Kolejarz. 18 września uderzył go w głowę. Mężczyzna upadł, a wywołane tym obrażenia mózgu spowodowały śmierć.
- 31.03.2009 00:28 (aktualizacja 01.04.2023 11:55)
Reklama






Napisz komentarz
Komentarze