KOCIEWIE. Środowe targowisko w Pelplinie okupywane jest przez handlujących Bułgarów. Czy starogardzkie targowiska staną się także polem polsko-bułgarskiej walki o klienta? O targowisku w Pelplinie chodzą legendy. Najlepszy towar, najniższe ceny, najmilsze targowanie. Szczególnie w środy. Wtedy królują tam handlarze z Bułgarii.
Tekst i fot.: Stanisław Sierko
14.10.2008 00:07
(aktualizacja 01.04.2023 11:11)
To nie Rumuni
Pojechałem w minioną środę do Pelplina aby osobiście zweryfikować te legendy. Dojeżdżając do Miejskiego Targowiska już odczuwało się wzmożony ruch samochodów. Z zaparkowaniem też były problemy. Znalazłem wolne miejsce dopiero przy dworcu PKP. To około sto metrów od targowiska. Jesienna pogoda sprzyjała spacerom. Wmieszałem się w tłum podążających na targ.
- Tu jest tak zawsze. W każdą środę. To przez tych Rumunów.
- Nie Rumunów tylko Bułgarów. Pytałam.
- Mnie tam wszystko jedno. Bułgar czy Rumun. Cyganie i już.
- Ale towar mają super.
- I szokując niskie ceny.
- Pewnie to trefny towar. Może kradziony?
- Co pani gada. Policja by ich zaraz zwinęła. Komisariat jest obok targowiska.
O połowę taniej
Wchodzimy na targowisko. Wita nas stragan z jajami. Po 30 groszy. Obok słoiki z miodem. I góralskie papcie.
- Bułgarzy są tam, na prawo. Tam gdzie największy tłok. Na samym brzegu targowiska. W środek ich nie wpuszczają.
Powoli przesuwam się we wskazanym kierunku. Co chwila mijają mnie znajome twarze. Ze Smętowa, ze Skórcza, ze Starogardu.
- Co pan tak późno. Już najlepszy towar poszedł. Tu trzeba być rano. My przyjechalismy o 7.00. Z całą rodziną. Już wracamy - mówi znajoma ze Skórcza. - Zrobiliśmy super zakupy. I o połowę taniej niż na targowisku w Skórczu.
Nie wierzę. Odchodzimy na bok. Znajoma pokazuje mi swoje zakupy.
- Patrz pan, za te buty damskie, szpileczki dałam 10 zł. Córka wzięła sobie 5 par. Każde inne. Na wysokim obcasie, na niskim i nawet koturny. Wszystko po 10 zł. Dla męża też wzięłam półbuty. Też po 10 zł. I wzięłam mu skarpetki. 5 par za 3,50 zł. A do roboty kupiłam mu dresy. Trochę drogie bo za 35 zł ale dobre jakościowo. A to firany. Duże, 3,2 metra na 1,65 metra. Wie pan za ile? Za 12 zł. Warto było przyjechać. Paliwo mi się zwróciło z naddatkiem. Szkoda, że ich nie ma w Skórczu.
Patma, Samy i inni
Idę dalej. Z daleka słyszę śpiewne nawoływania. Jakby muezin cienkim głosem na modlitwę przyzywał. To bułgarscy kupcy głośno zachwalają swój towar.
- Mieszkam w Polsce już 20 lat. Zakochałem się w Polce i ożeniłem się. Handluję odzieżą - mówi Samy. - Tu jest dobry targ. Ludzi dużo. I kierownik dobry. Miejsce da. Tylko w soboty nie chce puścić. Mówi, że to miejsce dla innych. Dla Polaków. Szkoda. Na soboty jeżdżę do Sierakowice. Tam nas nie wyganiają.
Odnajduję kierownika Targowiska Miejskiego. Od wielu lat jest nim Czesław Walkusz.
- Mam tu około 20 stoisk Bułgarów - informuje pan Czesław. - Handlują zawsze w środy i w soboty. Od rana do godziny 13.00. Sprzedają przede wszystkim ciuchy i buty. Nie mam z nimi żadnych kłopotów. Są mili i grzeczni. Większość z nich mieszka w Tczewie albo w okolicach Gdańska. Najdłużej handluje tu Patma. Ona jest taką nieformalną szefową bułgarskich handlarzy.
Patma ma swoje stoisko na samym końcu targowiska. Jest tu z mężem Bułgarem i dwójką dzieci.
- Przyjeżdżam na targowisko do Pelplina już od 16 lat - mówi Patma. - Imię mam tureckie chociaż jestem Bułgarką. Nasza historia jest też tak poplątana jak Polska. Ale do ojczyzny już nie powrócę. Tu mi dobrze. Przyjechaliśmy tu z mężem i synem. W Polsce urodziła nam sie córka. Mieszkamy w Zajączkowie koło Tczewa. Żyjemy z handlowania. I nie narzekamy. W Polsce dobrze się handluje. Handlujemy w Pelplinie, w Sierakowicach i czasami w Tczewie. W Pelplinie mamy najlepiej. Tu jest wesoły szef. On nas rozumie i nie wypędza. Na innych targowiskach to nas nie chcą. No to nie jeździmy tam.
Wojny nie będzie
Ruch przy straganach nie maleje. Ciągle podchodzą nowi klienci. Przebierają w stosach ciuchów.
W sobotę jadę na targowisko do Skórcza. Tu nie ma Bułgarów.
- I nie będzie tu żadnych Rumunów, Bułgarów czy Cyganów dopóki ja tu jestem - mówi Kazimierz Grzenia, inkasent Miejskiego Targowiska w Skórczu. - Nasze targowisko jest dla naszych handlarzy. Jak bym tu wpuścił innych to oni by zaniżali ceny i nasi by nic nie zarobili. Tak być nie może i nie będzie. A poza tym to tu już nie ma miejsca dla nowych.
Zakładam, że podobnie myślą inni starogardzcy szefowie targowisk. A więc póki co nie grozi nam wojna polsko-bułgarska. Amatorzy tanich towarów z naszego powiatu nadal jeżdzić będą w środy do Pelplina.
Ceny towarów od Bułgarów
Miejskie Targowisko w Pelplinie
Towary dla dzieci
sweterki 10 zł
dżinsy 10 zł
dresiki 10-15 zł
bluzeczki 10 zł
Napisz komentarz
Komentarze