- Pierwsze demokratyczne wybory to dobry temat dla fotografika?
- Przyciągało mnie zawsze to, co się dzieje, byłem dawno temu fotoreporterem Kroniki Studenckiej. Gdziekolwiek się znajdowałem, zwracałem uwagę na aktualne wydarzenia. Podczas wizyty Jana Pawła II ulice radykalnie zmieniły wygląd, pojawiła się specyficzna atmosfera– tworzona oficjalnie oraz spontanicznie - i to było dla fotografika fascynujące. Dwadzieścia pięć lat temu interesowałem się ruchem solidarnościowym, dokumentowałem to, co działo się na ulicach w Polsce. Bywałem na imprezach , niektóre współtworzyłem i fotografowałem, ale także uwieczniałem ulice. Podczas pierwszych demokratycznych wyborów patrzyliśmy na żywą akcję wyborczą, którą odzwierciedlały plakaty, plakaciki. Mieliśmy do czynienia z autentycznym ożywieniem miasta. Pojawiały się nie tylko oficjalne, plakaty, ale także niezależne i przede wszystkim solidarnościowe. Był to pierwszy, mocny wybuch czegoś ważnego. To się w naszym obozie nie zdarzało. Wystarczy wspomnieć Węgry, Czechosłowację oraz równolegle z naszymi wyborami Chiny i Rumunię.
- Zdjęcia zrobione z wewnętrznej potrzeby trafiły na wystawę.
- Interesowało mnie wtedy wszystko. Mam wiele innych zdjęć z wyborów, fotografowałem też komisje, które zbierają głosy itp. Natomiast po spotkaniu z Witoldem Węgrzynem, kiedy mi powiedział, że też fotografował czas wyborów, doszliśmy do wniosku, że pokażemy, co wtedy działo się na ulicach. Wystawę trzeba gdzieś zrobić, poszliśmy więc do ówczesnego Biura Wystaw Artystycznych Sopocie, uzyskaliśmy akceptację. I tak, rok po wyborach, otworzyliśmy ekspozycję pt.: „Ulica. Pierwsza rocznica wyborów, BWA Sopot 1990.”
- Nie wszystkie utrwalone miejsca można zidentyfikować.
- Tak jest na przykład w przypadku restauracji „Współczesnej” we Wrzeszczu, które działała wtedy, a teraz nie istnieje. Ci, którzy wtedy żyli, pamiętają, gdzie się znajdowała, młodsi nie wiedzą na ten temat nic. Pokazując zdjęcia obiektów, które zniknęły, w niektórych wypadkach dodajemy w podpisie informację, gdzie to było. Są też fotografie obiektów, fragmentów ulic, których dziś my, autorzy, także nie pamiętamy i w podpisie stawiamy znak zapytania, licząc, że może ktoś będzie w stanie nam pomóc.
- Zmiany nastąpiły nie tylko w wyglądzie ulic.
- Jeżeli oglądamy zdjęcia z tego czasu przypominamy sobie stragany prywatne, przywożone przez Rosjan, Litwinów, różne rzeczy, teraz to zniknęło, bo nikomu się to już nie opłaca. Uświadamiamy sobie jaki okres czasu przeszliśmy, każdy ma swoje wspomnienia, są tacy, którzy dopiero się wtedy rodzili i się dziwią, że tak było.
- Wystawa pobudza do głębszej refleksji.
- Wykonując zdjęcia zdawaliśmy sobie sprawę, że po pierwsze znikną plakaty, ale nikt nie mógł przewidzieć, jak będzie rozwijała się Polska. I wtedy i teraz dołączyliśmy do zdjęć i kolaży pierwszych stron gazet oraz cytaty Alexisa de Tocqueville`a, aby odbiorcy zdawali sobie sprawę, że problem tego, co się w Polsce dzieje, będzie owocował różnymi sytuacjami, których nie można było przewidzieć. Zdawaliśmy sobie sprawę, że zmienia się ustrój, ale nie wiedzieliśmy, co z tego wyniknie. Tocqueville w pierwszej połowie XIX wieku pisał, jak wyglądała demokracja w Ameryce. Ale to nam też zwraca uwagę na problem, jak powstaje nowa formuła. Uwagi Tocqueville`a warto przeczytać w całości. Nela Śliwka wybrała ich kilkanaście. Można dotrzeć do tekstów bardzo łatwo, są dostępne w internecie. Alexis_de_Tocqueville_O_demokracji_w_Ameryce.pdf
- Dobrze byłoby utrwalić wystawę w postaci wydawnictwa.
- Zdjęć z tego okresu mamy więcej. Jest to dokumentacja czasu. Czy ona będzie teraz wydana, czy za dziesięć lat? Nie wiem. Dokument nabiera wartości. Nie bardzo liczę na to, że ktoś się zainteresuje, aby materiał wydać.
Zdjęcia z wystawy fotografii Stefana Figlarowicza i Witolda Węgrzyna oraz kolaży i cytatów Anieli Śliwki p.t.: „ULICA, pierwsza rocznica wyborów, BWA Sopot 1990. REAKTYWACJA (dokument dokumentów) 2014”.







Napisz komentarz
Komentarze