Niedziela, 28 czerwca. Kilka minut po godzinie 16.30 funkcjonariusze z Referatu Interwencyjnego jechali ulicą Wiosny Ludów, gdy podbiegła do nich kobieta. Była bardzo zdenerwowana.
44-latka powiedziała nam, że jej znajomy wskoczył do rzeki. Odpłynął kilka metrów od brzegu i zniknął pod wodą. Od kilku minut nie wypłynął. Przez telefon właśnie wzywała pomoc – mówi starszy strażnik Michał Pałka.
Mundurowi wyczuli od kobiety woń alkoholu i przejęli rozmowę z operatorem numeru 112. Za jego pośrednictwem wezwali na miejsce odpowiednie służby.
Dowiedzieliśmy się, że mężczyzna razem z kobietą i ich znajomym pili alkohol na pobliskiej ławce. W pewnej chwili wrzucił do rzeki butelkę piwa i powiedział, że po nią wskoczy. Rozebrał się i wszedł do wody - mówi Michał Pałka. Na barierkach ochronnych wisiały ubrania. Obok stały klapki. Sprawdziliśmy nabrzeże na odcinku około 50 metrów. Mężczyzny nigdzie nie było widać – dodaje.
Po kilku minutach na miejscu pojawiły się służby ratunkowe. Płetwonurkowie ze straży pożarnej przystąpili do akcji poszukiwawczej. Kwadrans po godzinie 17.00 znaleźli topielca. Niestety mężczyźnie nie udało się przywrócić funkcji życiowych.
Napisz komentarz
Komentarze