Tomasz Walczak, miejski radny brał udział w pracach komisji infrastruktury i jak twierdzi, wówczas próbował dowiedzieć się co oznacza punkt dotyczący prywatyzacji spółki, który pojawił się w projekcie budżetu miasta.
– Podczas spotkania komisji dowiedzieliśmy się, o tej próbie sabotażu na nowe władze – mówi Tomasz Walczak. - Otóż na moje pytania dotyczące co kryje się pod prywatyzacją w budżecie, skarbnik, który wówczas reprezentował prezydenta Edmunda Stachowicza powiedział, że chodzi o prywatyzację miejskiej spółki, ale nie może na tym etapie powiedzieć nic więcej. Zapytałem się, czy o tej prywatyzacji wie prezydent Janusz Stankowiak, odpowiedział, że wie. Jednak jeden z radnych skontaktował się z prezydentem i okazało się, że jest on zaskoczony tym faktem. Z późniejszej relacji od prezydenta Janusza Stankowiaka otrzymaliśmy informację, że kilkakrotnie kontaktował się z urzędnikami oraz jeszcze pełniącym funkcję zastępcy prezydenta - Henrykiem Wojciechowskim, aby omówić nowy projektu budżetu. Podczas żadnej rozmowy nie poinformowano nowych radnych czy prezydenta o takim kukułczym jajku jakie podrzuciły były władze, czyli Edmund Stachowicz i PO.
Jak relacjonuje Tomasz Walczak, o tym o jaką prywatyzację chodzi nie było można łatwo się dowiedzieć. - Po serii pytań od radnych okazało się, że chodzi o spółkę miejską Starkom – informuje radny. - Uważamy, że nie jest to nie do przyjęcia, gdyż jest to wyzbywanie się, można powiedzieć takich sreber rodowych. Pozycja miasta zależy m.in. od tego jakie ma spółki oraz nad jakimi spółkami ma kontrolę. Jeżeli wysprzedamy jedne z większych, znaczących spółek w mieście, to będzie nic innego jak strzelenie sobie w stopę, jesteśmy temu absolutnie przeciwni.
Miejscy radni otrzymali projekt budżetu dopiero po złożeniu ślubowania.
- Dlaczego uważamy, że była to próba sabotażu? Dlatego, że gdybyśmy nie zwrócili na ten fakt uwagi i przez niedoinformowanie podjęli ten budżet, tak jak nas zachęcała do tego poprzednia ekipa, żeby to zrobić jak najszybciej jeszcze w grudniu, okazałoby się, że bylibyśmy zmuszeni sprywatyzować tą spółkę. W innym przypadku zostalibyśmy oskarżeni przez opozycję, czyli przez PO, że nie wykonaliśmy budżetu na kwotę 11 mln 170 tys. zł. Uważamy, że było to świadome działanie na naszą szkodę. Jaki byłby odbiór nowej władzy przez społeczeństwo, która szła z hasłami zmian, a okazałoby się, że zostaliśmy zmuszeni do sprzedaży miejskiego majątku.
Jak podkreślał Tomasz Walczak taka forma zaplanowanego budżetu jest nie do przyjęcia. - Prawo zezwala nam na uchwalenie budżetu do końca lutego – mówił radny. - Razem z naszym koalicjantem będziemy się starali całkowicie go przebudować.
Radny powiedział także, że ważne jest przeprowadzenia audytu, żeby zbadać jaka jest kondycja mi.n. miejskich spółek.








Napisz komentarz
Komentarze