Nasza Czytelniczka mówi, że zaniepokoiło ją podejrzane skomlenie pod oknem, które wychodzi wprost na ulicę.
- Nagle rozległ się dziwny pisk, myślałam, że jakiegoś psiaka potrącił samochód – opowiada pani Danuta. – Wyszłam na zewnątrz a tu szczeniak, mały, miał może z miesiąc.
Szukałam mu innego domu
Zdaniem naszej Czytelniczki ktoś musiał przerzucić psa przez płot z premedytacją.
- Szczeniak nie mógł sam się dostać do ogródka. Jest szczelne ogrodzenie, dziwne, że ktoś kto się na to zdecydował, nie myślał, że podczas przerzucania może tego psiaka po prostu zabić – dodaje kobieta.
Córka Danuty szukała domu dla psiaka.
- Wykąpałyśmy go, nakarmiłyśmy i pościeliłyśmy mu spanie w wiklinowym koszyku. Piesek był bardzo wystraszony, przez pierwsze dwa dni opuszczał swoje legowisko tylko na chwilę, aby załatwić swoje potrzeby. Zauważyłam też, że ma robaki. Ponieważ oprócz córki mieszkają ze mną dwie małe wnuczki, musiałam go odrobaczyć. Przez cały ten czas szukałyśmy mu nowego domu. Takiego, z którego nikt nie zechciałby wyrzucić go do nieznanego domu, przez ponad 1,5 - metrowy płot – wspomina nasza Czytelniczka.
Poszukiwania zwieńczone były jednak niepowodzeniem.
- Myślę, że przed świętami taki mały szczeniak to zbyt duży problem dla ludzi. Trzeba myśleć o porządkach, ładnie wyprasowanym obrusie i potrawach na wigilijny stół a nie przejmować się losem jakiegoś zwierzaka. Stąd też brak odzewu na apel o pomoc w szukaniu domu dla szczeniaka – tłumaczy Danuta.
Będzie mieszkał u nas
Pomimo dalszych poszukiwań domu dla Kory – bo tak nazwano psiaka, nasza Czytelniczka postanowiła, że zostanie u niej.
- Nie wyrzucę psa z domu, nie podrzucę go komuś tak, jak to zrobiono w naszym przypadku. Wnuczki przyzwyczaiły się już do niego. Szkoda tylko tego, że mam już jedną suczkę, starszą, ma około 18 lat. Specjalnie nie decydowałam się na innego psa, aby jej starość przebiegała spokojnie i bez niepotrzebnego stresu. Maluch ciągnie ją za uszy, zaczepia za ogon, wiadomo, chce się bawić jak to szczeniak – mówi Danuta.
Jak wyjaśnia kobieta, tak widać jednak miało być.
- Dobrze, że psina nie dostała szpadlem w głowę, bo przecież często tak robi się z niechcianymi szczeniakami. Swoją drogą zastanawia mnie, dlaczego właśnie mi ją podrzucono? Czy ten ktoś mnie znał? Czy ja znam tę osobę? Wolałabym się chyba nigdy nie dowiedzieć kim ona jest, mogłabym wyrzucić jej brak serca i zwykłego odruchu człowieczeństwa za to, że tak maleńkie zwierzę potraktowała w tak brutalny i pozbawiony skrupułów sposób. Być może psiak miał trafić właśnie do mnie... – puentuje Danuta.
Szczeniak o imieniu Kora zostanie zapewne już u naszej Czytelniczki na stałe. Być może to początek wspaniałej przyjaźni na całe życie?








Napisz komentarz
Komentarze