- Aktualnie przebywacie w Teksasie. Cofnijmy się jednak w czasie – jak się poznaliście, jak to wszystko się zaczęło?
- Prezes naszej firmy Virtkick, 28-letni Damian Nowak, pochodzi z Gniewu. Studiował na Politechnice Gdańskiej, dzięki czemu zdobył wykształcenie programistyczne. W czasie studiów poznał Damiana Kaczmarka z Gdańska na internetowym czacie dla programistów. Spotkali się, polubili i postanowili założyć firmę Virtkick. Wkrótce dołączył do nich kolejny gdańszczanin Wojciech Jodel oraz Mirosław Woźniak z Nowego Sącza, czyli ja. Damian Nowak został prezesem firmy, Damian Kaczmarek dyrektorem ds. technologii, a Wojciech Jodel, który nie wyjechał z nami do Teksasu, jest szefem designu - zaprojektował grafikę i interfejs naszego oprogramowania. Z kolei ja odpowiadam za marketing, sprzedaż i kontakty z mediami.
- Na czym polega innowacyjność waszego oprogramowania?
- Virtkick służy do bardzo prostego zarządzania serwerami. Symbolizuje to nazwa naszej firmy i produktu - „virt” od technologii tworzenia maszyn wirtualnych i „kick” od prostoty obsługi, która jest tak łatwa i szybka niczym zwykły kopniak. Na rynku są inne programy, ale nasz Virtkick wyróżnia się tym, że jest niesamowicie łatwy w obsłudze. Działa jak aplikacja mobilna, można jej używać nawet na telefonie komórkowym. Jeśli ktoś kompletnie się nie zna na obsłudze serwerów, dzięki Virtkickowi może się tego szybko nauczyć. Instalacja zajmuje zaledwie kilka minut. Dzięki naszemu oprogramowaniu jest dużo łatwiej np. zainstalować Wordpressa czy też postawić serwer dla gry komputerowej.
- Wasz produkt spodobał się Amerykanom na tyle, że wybrali was do programu Techstars Cloud, odbywającego się w San Antonio w Teksasie. Co on oferuje?
- Techstars to akcelerator startupów działający od 2012 r. (startup to firma stworzona w celu poszukiwania modelu biznesowego, który gwarantowałby jej rozwój - przyp. red.). Program ten pomaga małym firmom, które mają doskonały pomysł, mogący zmienić świat, ale potrzebują mentorskiego wsparcia do realizacji inwestycji. Złożyliśmy aplikację do Techstars i zostaliśmy wybrani jako jedna z 1200 firm z całego świata. Prócz nas do programu dostało się 9 innych firm - jedna z Izraela i pozostałe ze Stanów Zjednoczonych. Jesteśmy jedyną firmą z Polski, która dostała się do programu Techstars. Aplikowanie odbywało się zdalnie, przez internet. Nie musieliśmy jechać w tym celu do Teksasu. Złożyliśmy aplikację pisemną i odbyliśmy kilka rozmów m.in. na Skypie z kamerką.
- Dlaczego wybrano właśnie was?
- Bardzo ważny był pomysł na produkt, ale równie ważny okazał się nasz dobry zespół. Techstars zobaczył w nas potencjał, zwrócił uwagę na to, że jesteśmy bardzo otwarci na rady i łatwo się z nami rozmawia. W tym programie chodzi o to, by otwarcie przedstawić własne pomysły i jednocześnie wysłuchać czyichś rad i sugestii. Nie chodzi przecież o to, by siedzieć we własnym świecie i tylko czekać na przypływ pieniędzy.
- Jak wam się mieszka w Teksasie?
- Bardzo podoba nam się Dziki Zachód. Żyjemy tak jak inni. Już na samym początku spotkaliśmy się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Szybko udało nam się zasymilować z Amerykanami. Pierwszego dnia jak tu przylecieliśmy, kupiliśmy kapelusze kowbojskie. Chyba jesteśmy jedynymi ludźmi w mieście, którzy jeżdżą na rowerach w takim nakryciu głowy. Wzbudziliśmy przez to duże zainteresowanie lokalnych mediów, napisali o nas w gazecie „San Antonio Express”.
Cały tekst można przeczytać w papierowym wydaniu Gazety Kociewskiej!







Napisz komentarz
Komentarze