Po dramatycznym wypadku (we wtorek, 25 października) pojawiły się pytanie: czy nie doszło do skażenia środowiska?
Strażacy przyjęli zgłoszenie o pożarze o godz. 20.13. Akcja trwała całą noc i zakończyła się dopiero o godz. 7.01 nad ranem. Zakład produkuje różnego rodzaju lakiery. W magazynie były łatwopalne materiały, co stwarzało zagrożenie wybuchu i zajęcia ogniem sąsiadujących budynków. Na skutek katastrofy powstały dużych rozmiarów straty - ok. 3 mln zł. Ich szacowanie jeszcze trwa.
Hala produkcyjna firmy nie ucierpiała i zgodnie z zapewnieniami zakładu nie ma zagrożenia utraty miejsc pracy przez tutejszych pracowników.
Ponad 150 tys. litrów wody!
Wypadek był bardzo poważny i niebezpieczny – oceniali strażacy po zakończeniu akcji.
- Zaangażowano ciężki sprzęt, a z Gdańska sprowadzono aparaty do ochrony dróg oddechowych ratowników - przyznał mł. kpt. Zbigniew Rzepka, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Tczewie. - Sprzęt ściągnięto z całego powiatu. Trudność walki z ogniem polegała też na tym, że palił się jeden z nielicznych tego typu zakładów na naszym terenie. Akcja była dość nietypowa, ze Starogardu Gdańskiego sprowadzono dodatkowy ciężki samochód.
O skali pożaru świadczy udział w akcji ratowniczej aż 83 strażaków. Łącznie zaangażowano 24 zastępy strażackie. Samych ochotników z OSP był 69 (16 jednostek OSP). Aż tyle, bo - jak tłumaczyli ratownicy - na gniewskim wzgórzu brakowało hydrantów. Dodatkową trudnością była konieczność transportowania wody pod górkę. O rozmiarach akcji gaśniczej świadczą liczby - zużyto ponad 150 tys. l. wody! Dodajmy, że jeden wóz gaśniczy był wstanie przywieźć jednorazowo 6 tys. l. wody.
- W działaniach wykorzystaliśmy dwie drabiny strażackie - z Gniewu i Tczewa – tłumaczył rzecznik straży pożarnej. - Gdy pierwsze jednostki przyjechały na miejsce okazało się, że ogień objął już całą halę, a języki ognia wydostają się ponad dach. Widać było zagrożenie jego konstrukcji nośnej. Po kilkudziesięciu minutach od rozpoczęcia akcji dach zawalił się. Strażacy jakiś czas nie mogli wkroczyć do bezpośredniej akcji gaśniczej z uwagi na zagrożenie powstałe na skutek nagromadzenia w hali dużej ilości rozpuszczalników i farb, które wybuchały jeden po drugim...
Ochroniono sąsiednie zabudowania
Po tym jak ogień został przytłumiony ekipa strażaków, wyposażona w aparaty do ochrony dróg oddechowych, wkroczyła na teren hali. Istniało zagrożenie dla sąsiadujących budynków. M. in. dla dużo większej hali firmy „Hania”. Strażacy sprawdzali też czy nie ma zagrożenia dla mieszkańców pobliskiego bloku. Dodajmy, że znajduje się w nim Środowiskowy Dom Samopomocy oraz mieszkania socjalne, w których zamieszkuje wiele rodzin. Dowiedzieliśmy się, że w czasie pożaru kilka matek z małymi dziećmi zdecydowało się - ze względów bezpieczeństwa - na przeniesienie się w bezpieczniejsze miejsca w mieście.
Nie ma zagrożenia skażenia Wisły
Po akcji pojawiły się pytania w jaki sposób gaszono niebezpieczne substancje. Czy nie doszło do skażenia wód gruntowych? Jak informują sami strażacy do akcji służby potrzebowały ogromnej ilości wody, a tej brakowało w hydrantach i konieczne było załatwienie alternatywnego transportu. Zorganizowano wówczas stanowisko na Wiśle i stamtąd dostarczano wodę na miejsce zdarzenia.
Zapytaliśmy strażaków czy mogło dojść do skażenia wód gruntowych i zanieczyszczenia Wisły.
- Rzeczywiście, takie ryzyko istniałoby, gdyby oczyszczalnia ścieków nie przyjęła wody popożarowej – uspokaja mł. kpt. Zbigniew Rzepka. - Na szczęście zakład przyjmował wodę do specjalnego zbiornika buforowego. Strażacy na miejscu robili wszystko, by do skażenia środowiska chemikaliami nie doszło. Oczyszczalnia będzie teraz współpracować z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska. Myślę, że nie dopuszczono do skażenia. Teren zakładu jest utwardzony polbrukiem i skanalizowany. Studzienki, do których na początku uchodziła woda zostały zabezpieczone, a sama woda była zebrana jeszcze na terenie zakładu. Jeśli chodzi o wody gruntowe zagrożenia nie było. Gdybyśmy zauważyli, że jest przeciwnie strażacy na pewno podjęliby działania zapobiegawcze. Zanieczyszczone substancje były też gromadzone do specjalnego zbiornika i przekazywane właścicielowi do utylizacji. Problem stanowił jednak wiatr. Nie byliśmy w stanie zapanować nad tym co przedostaje się do powietrza...
Grzegorz Wasielewski, przedstawiciel firmy, specjalista ds. ochrony środowiska jest tego samego zdania - nie ma zagrożenia skażenia Wisły, gdyż ścieki zostały skierowane do zbiorników awaryjnych.
Zwarcie instalacji elektrycznej?
W trakcie pożaru istniało jednak inne zagrożenie. Gdyby podczas walki z żywiołem wiatr wiał w stronę miasteczka, mogłoby dojść do zagrożenia życia i zdrowia mieszkańców w wielkich rozmiarach. Na szczęście dla mieszkańców i właścicieli firmy wiatr wiał na północ od Gniewu, kierując trujące opary poza strefę bezpośredniego zagrożenia. Szczęśliwie też nikt nie został ranny. Nie wykluczone jednak, że to wcale nie oznacza koniec kłopotów dla zarządzających firmą. Prokuratura bada sprawę.
- Prowadzimy śledztwo wyjaśniające dokładne przyczyny wybuchu pożaru, które na razie nie są znane w pełni – przyznaje prokurator rejonowy Kajetan Gościak z Prokuratury Rejonowej w Tczewie. – Z bardzo wstępnej opinii biegłego wynika, że do pożaru doszło na skutek zwarcia instalacji elektrycznej. Ostateczna opinia biegłego z zakresu pożarnictwa będzie jednak wiążąca, dopiero gdy zostanie spisana na piśmie. Badamy czy były przeglądy okresowe w zakładzie. Jednym z wątków sprawy jest to, czy doszło do skażenia środowiska i czy nie doszło do spowodowania zagrożenia życia i zdrowia w wielkich rozmiarach. W tym celu najpierw będziemy konsultować się z Wojewódzkim Inspektorem Ochrony Środowiska, który zapewne zleci szczegółowe badania. Dopiero po uzyskaniu tej ekspertyzy okaże się czy będzie nam potrzebna jeszcze opinia biegłego z zakresu ochrony środowiska.
Przestraszone maluchy
Tak duża katastrofa nie pozostała bez wpływu na osoby z mieszkań socjalnych zamieszkujące w pobliżu zakładu oraz na funkcjonowanie Środowiskowego Domu Samopomocy, który znajduje się w tym samym bloku.
- Ok. 20.30 w dniu pożaru dowiedzieliśmy się co się dzieje – mówi Barbara Markiewicz, pracownik zespołu Środowiskowego Domu Samopomocy w Gniewie. – Drugiego dnia po zdarzeniu nasz ŚDS nie pracował. Do pracy przybyli tylko pracownicy, by zorientować się w sytuacji, czy są jakieś przeciwwskazania, do przyjmowania wychowanków. W nocy, gdy trwała walka z żywiołem, także dowiadywaliśmy się czy nie trzeba będzie ewakuować budynku. Nad nami znajdują się mieszkania socjalne wielu rodzin. Te, które mają małe dzieci zdecydowały się na przeniesienie maluchów w bezpieczniejsze miejsce. Maluchy były bardzo wystraszone, bo panował hałas, ulatniał się gęsty dym, a pojemniki głośno wybuchały. Zakład Alma – Color jest położony bardzo blisko nas, nie mieliśmy zatem pewności czy ogień na pewno do nas nie dotrze. Od razu obdzwoniłam wszystkich, którzy mogli coś wiedzieć na temat ew. zagrożenia. Informowano mnie, że takowego nie ma. Pracownicy w nocy byli w stałym kontakcie ze sobą. Z tego co dowiedziałam się w referacie ochrony środowiska w Gniewie zagrożenia skażeniem wód gruntowych i gleby nie ma. Jednak wiem, że próbki są zbierane, a osoby, które odpowiadają za kontrolę stanu środowiska są zdania, że zagrożenia nie istnieje...
Trwa postępowanie wyjaśniające
Informacja na temat pożaru magazynu przekazana z Alma - Color Sp. z o.o. przez
Grzegorza Wasielewskiego, specjalistę ds. ochrony środowiska w firmie:
- Trwa postępowanie wyjaśniające przyczyny pożaru oraz dokładne szacowanie wielkości strat. Jako firma uruchomiliśmy wszystkie procedury zabezpieczające teren przed ewentualnym skażeniem środowiska. Jesteśmy w stałym kontakcie z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska w Gdańsku oraz z Wydziałem Rolnictwa i Ochrony Środowiska w Starostwie Powiatowym w Tczewie, na miejscu jest Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, współpracujemy też ze spółką komunalną Inwest-Kom.
Nie ma zagrożenia skażenia Wisły, gdyż ścieki zostały skierowane do zbiorników awaryjnych. Nie doszło też do żadnego zagrożenia dla mieszkańców Gniewu, gdyż kierunek wiatru kierował dym i opary na tereny niezamieszkane. Odpady po pożarze po zakończeniu czynności wyjaśniających zostaną przekazane do utylizacji firmie do tego uprawnionej. Firma funkcjonuje normalnie. Czynimy starania do ustabilizowania sytuacji i wznowienia produkcji.
Alma - Color - uznana marka
Firma Alma Color działa na rynku od 1992 r. Siedziba firmy zlokalizowana jest w Gniewie, tuż przy drodze krajowej nr 91. Zakład produkuje lakiery na tworzywa, systemy antykorozyjne, produkty na MDF i drewno oraz dodatki lakiernicze. Znany jest też z produkcji na potrzeby motoryzacji (specjalne farby i lakiery zabezpieczające podzespoły samochodowe), a także produktów do specjalnych zastosowań. Produkcja wyrobów opiera się na komponentach chemicznych.
Gdy płoną chemikalia istnieje ryzyko...
Rozmowa z Dariuszem Okońskim, prezesem zarządu Alma-Color Sp. z o.o.
- Czy firma będzie musiała ograniczyć działalność? Czy jeśli
dojdzie do ograniczenia produkcji część pracowników może stracić pracę?
- Nie, nie przewidujemy ograniczenia działalności ani żadnych redukcji w zatrudnieniu w związku z pożarem. Przeciwnie. To wydarzenie jeszcze bardziej zjednało nasz zespół i zmotywowało do jeszcze cięższej pracy. Straciliśmy część magazynu, hala produkcyjna nie ucierpiała. Możemy więc dalej normalnie funkcjonować.
- Na ile wyceniono straty firmy? Jak ważna dla zakładu była hala, która spłonęła?
- To był ważny obiekt magazynowy. Znajdowały się w nim surowce i produkty gotowe, przygotowywane do wysyłki do klientów. Szacowanie strat jeszcze trwa, ale już możemy powiedzieć, że sięgają one ok. 3 mln zł.
- Czy po przeprowadzeniu akcji gaśniczej przez strażaków doszło do
skażenia środowiska? Czy powstało zagrożenie dla wód gruntowych?
- Gdy płoną chemikalia zawsze jest ryzyko skażenia środowiska. Choćby poprzez niekontrolowaną emisję zanieczyszczeń do atmosfery. Możemy mówić o szczęściu, że wiatr nie wiał w kierunku miasta. Zagrożenie było w ściekach, które trafiły do instalacji kanalizacyjnej podczas gaszenia pożaru. Na szczęście ścieki skierowano do zbiorników awaryjnych. Trwa analiza laboratoryjna. Po niej spółka Inwest-Kom podejmie decyzje czy skierować ścieki do procesu biologicznego oczyszczania. Od samego początku nasze działania koordynowaliśmy wspólnie z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska, który przybył na miejsce, z Wydziałem Rolnictwa i Ochrony Środowiska w Starostwie Powiatowym w Tczewie, z Państwową Strażą Pożarną w Tczewie i Urzędem Miasta i Gminy w Gniewie. Zanieczyszczone wody z akcji gaśniczej trafiły do zbiorników awaryjnych, nie do gruntu.
- Czy już wiadomo coś więcej na temat ew. przyczyn wybuchu pożaru?
- Trwa śledztwo. Nie będziemy spekulować. Zależy nam na rzetelnym wyjaśnieniu przyczyn pożaru. Dziękuję wszystkim strażakom, samorządowi i służbom za udział w akcji i pomoc po niej. Szczególnie chciałbym podziękować pracownikom, którzy w pełnym składzie pojawili się na miejscu organizując bieżące działania.
Reklama
Straty po pożarze w Alma - Color w Gniewie ok. 3 mln zł. Nie ma zagrożenia skażenia Wisły
GNIEW. W Gniewie doszło do poważnego pożaru – płonął magazyn surowców i produktów firmy - Alma Color. Sytuacja była niebezpieczna dla ratowników. Wybuchały pojemniki z farbami i rozpuszczalnikami. Strażacy długo nie mogli wejść do środka. W trakcie akcji zawalił się dach... Prawdopodobnie wystąpiło zwarcie instalacji elektrycznej?
- 05.11.2011 11:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:41)

Reklama









Napisz komentarz
Komentarze