wtorek, 16 grudnia 2025 04:24
Reklama

W niepozornym domku tyle serca

KOCIEWIE. Pokazując opiekę społeczną w różnego rodzaju interwencjach telewizja daje przesłanie, że panuje tam zło i że to jest norma. To, co obserwuję w Starogardzkim DPS, całkowicie przeczy telewizyjnym przekazom.
W niepozornym domku tyle serca
Co jakiś czas jesteśmy szokowani w „TVN-ach” informacjami z prywatnych Domów Pomocy Społecznej. I to przeraża. Bo prędzej czy później każdą rodzinę czeka problem ze schorowanym, zniedołężniałym ojcem czy matką, kiedy  - na skutek różnych zdarzeń losowych, a najczęściej z powodu sędziwego wieku - rodzina nie daje sobie rady.
Wydawałoby się, że w tym przypadku pieniądze załatwią wszystko. Nic bardziej mylnego! Opowiem tu historię dotyczącą mojego ojca.

Gdy osiągnął wiek 90 lat, był w miarę sprawny. Oprócz żony opieką zajmowały się jeszcze dwie panie. Jedną zatrudniliśmy do gotowania, a drugą do zachowania higieny i spraw domowych.
W pewnym momencie ojciec zachorował na zapalenie płuc. Po tym nastąpiła całkowita degradacja fizyczna i intelektualna ojca.
Nasza rodzina stanęła przed problemem – czy oddać ojca do Domu Opieki Społecznej czy nie? Oddać? Byłaby to dla nas tragedia rodzinna.
Burzliwa dyskusja. Płacz, wyrzuty sumienia i strach, bo... ten telewizyjny stereotyp – pensjonariuszy głodzonych, okradanych, brudnych, z odleżynami, bez opieki medycznej (o opiece uczuciowej w ogóle nie mówimy).  
Logika jednak wskazywała, że lepiej mu będzie w DPS-ie, ponieważ są tam przecież ludzie, którzy zawodowo zajmują się takimi osobami. Poza tym znaliśmy dobrą opinię o starogardzkim DPS-ie z czasów, gdy jego dyrektorem był pan Jerzy Gburek. Wiedzieliśmy też, że kieruje nim teraz młody człowiek (którego nazwiska nawet nie znam), który kontynuuje te dobre tradycje. Dziś mogę powiedzieć, że te opinie nie są ani na jotę przesadzone. I to opisuję poniżej.    

Po roku pobytu ojca w DPS-ie w Starogardzie przy ul. Hallera stwierdzamy jednoznacznie, że pracują tam panie opiekunki z wyboru i powołania...  Konkretnie. Ojciec znajduje się w filii głównego domu (czerwonego szpitala - za „moich czasów” mieścił się tam szpital publiczny), stojącego 200 metrów w głębi, w tak zwanym „białym domku”.
Wbrew obrazom, które podaje telewizja, DPS jest ciągle otwarty. Można o każdej porze dnia do godziny 22 odwiedzać pensjonariuszy. Wszystko się tam dzieje przy otwartej kurtynie – to dom, który nic nie ukrywa przed rodziną (w telewizji pokazują, że nie wpuszczają nawet rodzin, że są to obiekty zamknięte, a los tych pensjonariuszy to jakaś gehenna dla nich i ich rodzin).
Mamy szczęście, że daliśmy ojca do wzorowego DPS-u. Ten wzór tworzą ludzie tam pracujący – siostry, a nie opiekunki.
Pensjonariusze mają zapewnioną opiekę medyczną. Na terenie Domu jest obecna pielęgniarka, w każdej chwili dostępny jest lekarz środowiskowy. Pensjonariusze mają bezpośredni kontakt z siostrami.
Dlaczego powtarzam, że to siostry, a nie opiekunki. Ponieważ normą jest życzliwy, wprost matczyny ich stosunek do pensjonariuszy. Wczoraj na przykład byłem świadkiem następującego zdarzenia.
Po godzinie 20 jedna z pensjonariuszek wstała z łóżka i chodziła po pomieszczeniach. A siostra Adela podeszła do niej, przytuliła 80-letnią babcię,  pocałowała w policzek i powiedziała: „Babunia, chodź... Idziemy do łóżeczka”. I tuląc ją odprowadziła do pokoju do łóżka... Są tam regularne posiłki, dostarczane osobom chorym do pokoju. I pensjonariusze są karmieni przez te siostry. Są kąpani, myci. Codziennie rano mój ojciec jest ogolony i pachnący, a przecież generalnie starość brzydko pachnie.
Kilka dni temu, podczas odwiedzin u mojego ojca, siostra stwierdziła zapaść – brak kontaktu z ojcem. Natychmiast wezwano pielęgniarkę, a ta zadecydowała o wezwaniu pogotowia. Nie minęło 10 minut, tata był w szpitalu. Tam został skierowany na oddział udarowy. Po dwóch dniach odwieziono ojca do DPS-u z rozpoznaniem ostrej niewydolności krążenia układu rdzeniowo-mózgowego. Odniosłem wrażenie, że szpital pozbył się chorego 93-letniego starca, tłumacząc rodzinie, że zwalniają go ze względu na możliwość złapania infekcji szpitalnej.
W godzinach popołudniowych przywieziono ojca do DPS-u i pielęgniarki natychmiast zauważyły, że ma wysoką temperaturę (miał 38 stopni C). Wezwano lekarza środowiskowego z Przychodni przy ulicy Hallera. Młody lekarz do godziny 20 był obecny przy chorym. Osobiście z moją żoną pojechał do apteki, by dobrać odpowiednie leki (ta uwaga jest tu ważna, ponieważ pacjent był szczególny - 93 lata i 47 kilogramów wagi - i odpowiednie dobranie leków było bardzo istotne). Ten lekarz z Gdyni poświecił swój czas, bo był tam poza swoimi obowiązkami i spóźnił się na pociąg do Gdyni.
Siostry – opiekunki tego małego domku były przy nim przez cały czas, mimo że ich godziny zmiany się skończyły. Ci starzy, zniedołężniali ludzie, dla których każdy nowy dzień to Dar Boży, mają ten dzień również po części dzięki nim.
Trafiliśmy w starogardzkim DPS-ie na ludzi, którzy wykonują zawód za marne pieniądze, a z wielkim zaangażowaniem i sercem. Nie ma też żadnej różnicy w podejściu – okazywaniu serca personelu wobec pensjonariuszy skierowanych na przykład z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej czy osób przebywających tam na zasadach pełnej odpłatności.
Ten przykład przeczy, że warunkiem dobrej opieki zdrowotnej, a w tym przypadku geriatrycznej, nie są pieniądze, lecz konkretni ludzie - tacy, jak ten młody lekarz czy siostry opiekunki, których szefową i partnerką jest pani Kisidowska.

Napisałem ten list, żeby podziękować tym osobom za opiekę nad wszystkimi pensjonariuszami w „białym domku” oraz żeby pokazać, że są różne, nieraz diametralnie, przykłady szeroko pojętej opieki medycznej i socjalnej. Zachęcam redakcję „Gazety Kociewskiej” do odwiedzin i zrobienia fotoreportażu.
Nazwisko do wiadomości redakcji

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zamglenia

Temperatura: 3°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1017 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Reklama