W tym roku pisaliśmy m.in. o panu Janie, który dał się namówić na umowę z firmą podszywającą się pod Telekomunikację Polską.
Naciąganie
W rozmowie z telemarketerem przyznał, że chętnie będzie płacił niższy abonament. Zanim zdążył się zorientować, był już klientem firmy, która naciągnęła go na wyższe opłaty. Za wycofanie się z umowy, zgodnie z regulaminem musiałby zapłacić ponad 500 zł kary. Mężczyzna został z wysokim rachunkiem, który musi opłacać przez kolejne dwa lata trwającej obecnie umowy.
Do tej pory w zgodzie z przepisami o ustnej umowie wystarczyło, by telemarketer, sprytnie manipulując, uznał, że umowę zawarto, skoro klient na jedno z jego pokrętnie zadanych pytań odpowiedział "tak", to umowa została już zawarta. Sposobów na naciągniecie klienta i zawarcie umowy jest wiele. Telemarketerzy na przykład nie przyjmują sprzeciwu rozmówcy do wiadomości. O takim procederze informowało nas wielu Czytelników, którzy podczas takiej telefonicznej rozmowy nie potrafili odmówić sprzedawcy. Tego typu telefoniczna sprzedaż jest prawdziwą grą na emocjach klientów.
Tylko konsultacja
Zakupy, które klienci zrobili po 25 grudnia 2014 r. są już objęte nowymi przepisami, dzięki którym pozycja klienta będzie bardziej bezpieczna. Zgodnie z nowelizacją prawa telemarketer na początku rozmowy będzie musiał się przedstawić. Drugą istotną kwestią, będzie fakt, że handlowiec będzie musiał jasno powiedzieć, że dzwoni w celu zawarcia umowy. Do tej pory telemarketerzy nie musieli mówić i często starali się tak pokierować rozmową, żeby klient nie do końca rozumiał o co chodzi. Od tej pory rozmowa telefoniczna będzie miała tylko charakter konsultacji. Przed ewentualnym zawarciem umowy klient będzie musiał dostać jej treść w formie papierowej lub na innym tzw. „trwałym nośniku", np. w formie maila, dokumentu elektronicznego oraz odesłać firmie oświadczenie, że faktycznie umowa jest zawierana. To oznacza, że wypowiedzenie jedynie słowa "tak" ze strony klienta w rozmowie telefonicznej nie będzie oznaczało podpisania umowy.
Klienci dostaną wiele nowych praw, wśród nich jest możliwość odstąpienia od umowy bez podania przyczyny. Będzie można to zrobić przez 14 dni, do tej pory klienci mieli na to dziesięć dni.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów sprawuje pieczę nad tym, aby wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Jeśli dana firma nie będzie przestrzegała nowych regulacji, może zostać nałożona kara wysokości 10 proc. rocznych przychodów.
Napisz komentarz
Komentarze